Selena
Wyszła z przyciemnionego korytarza,
narażając się na ostre światło słoneczne. Kurz, sypiący się z uniwersyteckiego
tynku, spadł jej na głowę. Otrzepała włosy z piachu, po czym usiadła na ławce,
rozkoszując się widokiem całego kampusu.
Ogromny budynek mieścił się w
zachodniej części miasta, będąc oddalony o kilka kilometrów od miejsca
zamieszkania. Jednak decyzja o pójściu na kierunek związany z kryminalistyką
stał się marzeniem Seleny od momentu zniknięcia Kaito i Anadeath.
Od wydarzeń, w których zdemaskowali
głównego przeciwnika, minęły niemal dwa lata. Nie miała żadnego znaku życia od
drogich przyjaciół. Nie wiedziała, czy udało im się pokonać przeznaczenie czy
nie. Wierzyła, iż Lucy uratowała ich oboje, ale póki nie miała pewności, nie
chciała snuć teorii.
– Gdzie jesteś, Ana – szepnęła,
przenosząc wzrok na główne wejście na uniwersytet. Nad samymi drzwiami wisiały
kolejne litery, układające się w nazwę placówki. Zaraz obok niego był wtopiony
w ścianę bankomat. Długa szyba zdobiła lewą część budynku, dając dobry dostęp
do wewnętrznego widoku.
Zaraz obok znajdował się plac, na
którym rosły świeżo posadzone kwiaty. Kilka ławek było ciasto ustawionych obok
siebie, a sam chodnik ciągnął się wzdłuż kwadratu, wychodząc na kolejny wydział
uniwersytetu i na parking.
Zamyślona Selena rozsiadła się na
drewnianej ławie, ale zaraz usłyszała dźwięk klaksonu. Rozejrzała się i zaraz
dostrzegła nowy samochód Joshui – młodego detektywa z agencji detektywistycznej
„Enigma”.
Uśmiechnęła się i podbiegła do
narzeczonego, wskazując na przednie siedzenia auta. Pocałowała partnera w
policzek i spytała:
– I jak sprawa?
– Nic specjalnego, ale spójrz na to. –
Cisnął niemal pod jej noc najnowszą gazetę.
Gdyby nie dostrzegła natychmiast
nagłówka, zdenerwowana uderzyłaby zwiniętą w rulon gazetą w głową Joshui, ale
tego nie uczyniła. Pełna zaskoczenia przeczytała na głos tytuł artykułu, nie
potrafiąc uwierzyć w jego autentyczność:
– „Powrót złodzieja wszech czasów –
Kaito Kid powraca” – to prawda? – krzyknęła.
– Nie tylko to. Możesz mnie już ucałować,
jeśli chcesz, ale mam dla ciebie najlepszy prezent na nasz ślub.
Nie odpowiedziała.
Rozsiadła się na siedzeniu i w
skupieniu zaczęła się przyglądać, gdzie jej przyszły mąż ją wiezie.
Na początku jechali typowymi trasami,
które nic nie wprowadzały, lecz w pewnym momencie skręcili w stronę głównej
ulicy. Dojechali pod sam szpital i zaparkowali na płatnym parkingu.
Wysiedli z samochodu i weszli do
budynku, od razu idąc na prawo od wejścia.
Szpital był wyraźnie zaniedbanym
miejscem, który aż sam się prosił o remont. Podłoga pamiętała najdawniejsze
czasy, a pomalowane grubą farbą ściany nadal odsłaniały pęknięcie i odkrywający
się tynk. Po obu stronach wisiały za szklanymi gablotami najróżniejsze gazety i
ogłoszenie, które po pewnym czasie lekko zaintrygowały Selenę. Miała zamiar
pytać Joshuę, dlaczego prowadzi ją w tak nietypowe miejsce, ale kiedy w końcu
dostrzegła wejście do pokoju – skryte za znajdującą się doniczce paprotką –
zamilkła.
Dotknęła dłonią klamki, ale zaraz
odsunęła rękę, bojąc się wejść do środka. Jednak wzięła głęboki wdech i
odważnie wkroczyła do środka. Już w pierwszej chwili dostrzegła stojącą Lucy,
która właśnie rozmawiała z leżącą na łóżku kobietą o jasnych włosach koloru
świeżych zbóż.
– Ana…
Podeszła bliżej. Wtedy dopiero zobaczyła,
gdzie spoczywa dłoń Anadeath. Podłączona do kroplówki część ciała dotykała
pokaźnych kształtów brzucha; wyraźnie zaokrąglonego i czekającego na ostateczne
rozwiązanie. Wyraźnie pobłogosławionego nowym życiem…
Hello!
OdpowiedzUsuńCzytałam to w dniu premiery. I aż mi smutno, że to już koniec. Ale gratuluje kolejnego świetnie zakończonego bloga ;) Dalej miałam cichą nadzieję, że jednak mój Crime odżyje. Ale niestety nie można mieć wszystkiego. A może? Może urodzi się drugi raz jako dziecko Any? Kto wie :)!
Pozdrawiam cieplutko :D
Nie, raczej już nie. On był martwy i takim go pozostawiłam, choć planowałam go wskrzesić, ale niestety ostatecznie się nie udało.
UsuńDziekuję za wszystkie komnetarze i pozdrawiam cieplutko!
Wreszcie przeczytałam to i szczerze wyznam Ci, co na ten temat myślę.
OdpowiedzUsuńKiedyś mi powiedziałaś, że opowiadanie z każdym rozdziałem słabnie i tu przyznam Ci rację. Jak na początku mnie zaciekawiło, tak na końcu wiało nudą, ale sam koniec jeszcze mnie usatysfakcjonował. Jednak czuję pewien niedosyt. Brakowało mi tego standardowego zakończenia, a właściwie rozwinięcia wątku zniknięcia Kaito i Anadeath. Samo wyjaśnienie akcji nie spodobało mi się. Owszem, pomysł kryształu jako dziewczyny był super, ale ta sprawa z tą nienawiścią coś nie poszła. Dramatyczne zniknięcie Crime zaakceptowałam, bo było tu potrzebne i efektownie wyszło :) Dobry jest pomysł, żeby dorzucić tutaj krótkie opowiadanie o nim.
Na błędach w pisowni się nie skupiłam, jedynie to co napisałam ci wcześniej, w innych komentarzach.
Gratuluję zakończonego bloga! Myślę, że nie wyszedł źle, ale też nie zaliczę go do tych najlepszych. Będę czytała dalsze twoje wypociny, jak ty to lubisz określać i będę Cię wspierać w tym co robisz.
Gorąco ściskam i życzę szczęśliwego Nowego Roku! ;)
Wielkie dzięki!
UsuńNo cóż... Z pisaniem bloga jest tak, że wpływa na niego wiele, wiele czynników. Wena, czas, chęci, fabuła, niechęć itd. Niestety, w przypadku WoC wszystko się skończyło, a pomysły, które miałam, mnie samą zawiodły. Planuję kiedy poprawić to opowiadanie, może zmienić końcowe rozdziały albo przynajmniej je poprawić.
Mam nadzieję, że przy reszcie blogów tego nie doznam i już będzie dobrze!!!
Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam!