Rozdział 5 - Bitwa

ANADEATH

Wiedziała doskonale, że Kaito najprawdopodobniej użył takiego samego zaklęcia jak ona podczas napadów. Jednak w jego taktyce był jeden szczegół, który ich różnił. A mianowicie doświadczenie. Dziewczyna od razu zauważyła, że to nie była jedna z pierwszych działalności chłopaka. Doskonale znał magię i umiał się nią posługiwać, przez co miał znaczną przewagę nad McHerish, która wciąż czuła efekty uboczne przemieszczania się.
– Za nim! – obwieściła niespodziewanie, wystawiając prawą rękę do przodu. – Nie może nam zwiać.
Skąd ta cała determinacja? – zapytał zaskoczony Crime. – Czyżby znów odrzucił twoje uczucia?
Zezłoszczona dziewczyna spojrzała na niego wilkiem, zadając sobie pytanie, skąd on wie? Nie chcąc jednak roztrząsać tego tematu, wzięła głęboki oddech i powiedziała do opiekuna:
– Jak długo zamierzasz tu jeszcze stać?
Już, pani! – Ukłonił się nisko, po czym klasnął w dłonie, wypowiadając na głos zaklęcie, dzięki któremu znaleźli by się w tym samym miejscu co Kaito.
Dziewczyna powoli robiła wdechy i wydechy, przygotowując się na głupie uczucie śmierci, które towarzyszyło jej podczas przenoszenia w inne miejsce. Zamknęła oczy i zacisnęła z całej siły dłonie w pięści, wiedząc o dawce bólu, który ją czeka.
Czas mijał, a nic się nie działa, więc podniosła do góry prawą powiekę, by ujrzeć, gdzie się znajduje. Zaskoczona widokiem ogromnego miasta z wysokości 15–tego piętra, zamarła. Gorączkowo szukając wybawiciela, ujrzała go dopiero za którymś razem, gdy łaskawie wyszedł za belki, która go zasłaniała.
– Aż tak się nudzisz, że musisz zwiedzać!? – krzyknęła w miarę cicho, nie chcąc, by ktoś ją usłyszał. – He?
Przypominając sobie, że podczas „podróży” miała nadal na sobie szkolny mundurek, gorączkowo chwyciła końcówki włosów. Jakiej ulgi doznała, gdy się okazało, że były śnieżno–białe. Już sama myśl, że ktoś znalazłby ją w „normalnej”, napawał ją strachem. Już widziała nagłówki gazet „Wpływ komiksów na rozwój dzieci – Nastolatka udająca złodziejkę”.
Teraz ja mam czekać? – zapytał wyraźnie zezłoszczony Crime.
– A co? Śpieszy ci się do oglądania Mody na Sukces czy jak? – rzekła złośliwie, wystawiając mu język. – Dlaczego mnie tu zrzuciłeś? Już wolałabym piwnicę jak ostatnio.
Reklamacji nie przyjmuję! – Uśmiechnął się, a następnie podszedł do dziewczyny i spojrzał na nią tymi czarnymi oczami, które mogły przerazić niejedną ludzką istotę. – Idziemy! – syknął, odwracając się od niej.
Nic nie mówiąc, dziewczyna obróciła się o 180o, by móc jeszcze raz spojrzeć na ogromną przestrzeń miejską, która wręcz błyszczała od natłoku świateł i wrzeszczała od dźwięków samochodów i syren.
Niezbyt chętna do nocnej pracy, rzuciła się w pogoń za opiekunem, który nie wyrażał żadnej chęci, by na nią poczekać. Starając się nie wydawać niepotrzebnych dźwięków, biegła wzdłuż dachu, na którego wejście znajdowało się dokładnie po drugiej stronie miejsca, w którym wylądowała.
Niespodziewanie, tuż przed jej nosem, przemknął ostry przedmiot, zostawiając na twarzy delikatne zadrapanie. Dziewczyna zachwiała się, po czym upadła na twardą podłogę. Jęcząc pod nosem i rozmasowując obolałe pośladki, rozglądała się wokoło, próbując znaleźć osoba, która pragnęła ją skrzywić. W pewnej chwili dotarło do niej, że przedmiot, wycelowany w nią, wciąż leżał niedaleko niej. Czołgając się w jego kierunku, powoli chwytała broń w swoje ręce. Jakie było jej zdziwienie, gdy odkryła, że tajemniczym pociskiem jest zwykła karta z talii, a dokładnie królowa kier.
Kaito! – syknęła w myślach, życząc chłopakowi wszystkiego, co najgorsze.
Nie mając zamiaru dłużej tolerować jego gry, podniosła się i zaczęła iść wokół dachu. Wiedziała, że musi się gdzieś kryć, śmiejąc się z biednej dziewczynki, którą wystraszył. Jednak Anadeath nie była taka łatwa do zdarcia.
Nagle do jej uszu doszedł jakiś świst. Przygotowana na atak, odskoczyła na bok. Zdziwiona swoją zwinnością, przypominającą tą akrobatek cyrkowych, potrząsnęła głowę. To już kolejna rzecz, o którą będzie musiała zapytać Crime’a, gdy już łaskawie się pojawi.
Nie chcąc dawać szansy przeciwnikowi, ruszyła z impetem, skacząc z jednego miejsca w drugie. Dopiero znajdując się niedaleko kolumny, za której wcześniej wyszedł jej opiekun, ujrzała zarys postaci. Z uśmiechem na twarzy odepchnęła się ponownie od ziemi, tym razem przykładając do tego większą siłę. Wyskakując jak gepard, rzuciła się na swą ofiarę, chwytając ją pazurami za płaszcz, który delikatnie kołysał się na wietrze. Zadowolona z postępu nie zauważyła, że podczas jej nieuwagi, chłopak odpiął zawadzającą część, która poleciała prosto na Anadeath, zasłaniając jej cały widok.
W amoku, szukając wyjścia, nie spodziewała się, że Kaito Kid zdąży sprytnie czmychnąć i ponownie schować przed usiłującą znaleźć go dziewczyną.
– Wyłaź! – krzyknęła wściekła blondynka, mając dosyć zabawy w kotka i myszkę.
– Anadeath – wypowiedział to imię z pewnością, przez co McHerish zarumieniła się – jest twoim wspólnikiem.
Serce dziewczyny rozleciało się na tysiące kawałeczków, a złość parowała jej uszami, dając wyraźnie do zrozumienia Kaito, jak bardzo się myli. Wściekła, i zarazem zawiedziona, nawet nie brała pod uwagę możliwości, że może przegrać z tym nieczułym głupolem.
– Jesteś większym debilem niż sądziłam, Kaito Kid! – wrzasnęła na miasto, roznosząc swój głos echem.
– A ty? Dlaczego wykorzystujesz tak biedną dziewczynę?!
– NIKOGO NIE WYKORZYSTUJĘ! – powtórzyła agresywniej, mając całkowicie dosyć jego bezmyślności.
Anadeath uderzyła się plaskiem w czoło, a następnie spojrzała w kierunku wydobywającego się głosu Kaito. Jej oczy zapłonęły surowym ogniem, który świadczył tylko o jednym. O zniszczeniu, które ześle McHerish.
Bez żadnych wyrzutów sumienia kucnęła, po czym pochyliła się w kącie 450. Napinając mięśnie do granic możliwości, wodziła wzrokiem po całej powierzchni dachu, nie mając zamiaru tym razem się pomylić. Odbiła się od ziemi, wyskakując w powietrze z impetem, którego nie byłby w stanie osiągnąć żaden człowiek. Mknąc w kierunku nieświadomego chłopaka, wyznaczyła sobie tylko jedne zadanie: pochwycić i nie dać uciec! Myśląc tylko o tym, nagle znalazła się tuż obok złodzieja, chwytając go w talii. Przerażony nagłym pojawieniem się przeciwniczki, zaczął się szamotać, jednak na niewiele się to zdało. Goryli uścisk Anadeath, który był połączeniem zdolności Crime’a i siły „miłości”, zablokował całkowicie jego ruchy.
– Kto cię przysłał i czego chcesz?! – wrzasnął zrozpaczony Kaito.
– Gdybym to ja sama wiedziała – rzekła ironicznie. – A może ty dasz mi jakieś odpowiedzi?
– A jeszcze czego?! – krzyknął, starając wyrwać się dziewczynie. – Czy ty na pewno jesteś człowiekiem? Coraz bardziej wierzę, że ludzie pochodzą od małp.
Coś ją tknęło. Słowa, wykrzyknięte przez Kaito, nie były jakoś wybitnie złośliwie, jednak wypowiedział je w kierunku dziewczyny, która go kochała. Wściekłość sięgnęła zenitów. Jeszcze mocniej niż wcześniej ścisnęła obiekt zainteresowania, przez co jego ruchy stały się jeszcze bardziej energiczne.
– Puszczaj mnie!
– Nienawidzę cię! – syknęła przez zęby Anadeath. – A teraz oddawaj kryształ!
– Jeszcze nie zdążyłem go ukraść – obwieścił.
– He?
Zaskoczona blondynka rozluźniła uścisk, dając zaczerpnąć chłopakowi świeżego powietrza. Kaszląc i opadając na ziemię, dziękował Bogu za ratunek, który nadszedł.
– Chciałaś mnie zabić!?
– Tak! – wycedziła przez zęby.
Niespodziewanie poczuła dziwne ukłucie w sercu. Jej oddech stał się ciężki, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Upadła na kolana, sapiąc głośno. Nie widziała niczego oprócz ciemności, aż nadszedł taki moment, w którym ujrzała stojącą nad nią sylwetkę jakiejś postaci.
– Crime! – wysyczała, domyślając się już, dlaczego jej ciało tak zareagowało. – Gdzieś ty mnie znowu przeniósł!?
Do kryształu – odpowiedział spokojnym głosem.
Rozejrzała się wokoło, dziwiąc się, gdzie w rzeczywistości się znajduje. Choć ciemne, zakurzone miejsc wyglądało jak dawszy magazyn, nosiło po sobie ślady niedawnego użytkowania w postaci zadbanych, nowych skrzyń. Dziewczyna, powoli rozumiejąc tok rozumowania towarzysza, podeszła do jednej z  pudeł, a następnie spojrzała na nalepkę. „Importowane z Alegarii” – tak głosił napis.
– Sugerujesz, że to wszystko pochodzi z nielegalnych źródeł? – zaproponowała, znając dość dobrze kraj, który był zwany „rajem przemytników”.
Nie wiem, ale troszkę mnie zastanowiło, dlaczego w głównej galerii znajdują się same podróbki.
– Jeśli nie było tam oryginałów, to muszą być w jakimś odosobnionym, mało widocznym miejscu. – Westchnęła, patrząc na ilość pakunków. – I teraz sądzisz, że je wszystkie rozpakuję i sprawdzę, czy przypadkiem na dnie skrzyni 2x2x2 nie leży jakiś mały krysztalik? – rzekła ironiczne, nie mogąc sobie wyobrazić, co teraz zaplanował dla niej Crime.
Przyznaję, że o tym nie pomyślałem – odpowiedział szczerze, równocześnie wprawiając towarzyszkę w ogromne zdziwienie.
– Jejku, jejku… Kogo my tu mamy?
Dziwne zachowanie „ducha”, całkowity brak planu czy walka z Kaito, nie mogły się równać z tym, co zobaczyli. A pierwszy rzut oka wydawało się im, że tylko kolejna sztuczka przeciwnika, lecz im dłużej patrząc w jedno miejsce, tym bardziej wiedzieli, że oczy ich nie zawodzą.

KAITO

Nagłe zniknięcie tajemniczej przeciwniczki rzeczywiście nie było w jego planach, lecz jedyne, co mógł zrobić, to dalej próbować wykonać zadanie, zamiast bezczynnie oglądać miasto.
Wiedząc zazwyczaj, gdzie znajduje się kryształ, nie próbował nawet robić nadprogramowych zadań, lecz tym razem było inaczej. Choć siedziba należała do jednego z najważniejszych chińskich kolekcjonerów dzieł sztuki, to budynek zdawał się być po brzegi wypełniony fałszywkami. Zazwyczaj w takich sytuacjach liczyły się tylko dwie opcje. 1) Właściciel zabezpiecza swój dobytek w innym miejscu 2) Wszystko się dzieje pod przykrywką kolekcjonera, a dzieła sztuki są wywożone.
Zastanawiając się nad tym chwilę, doszedł do wniosku, iż bardziej prawdopodobna jest wersja „2”. Trzymając się jej, poszedł na kraniec dachu, a następnie, obchodząc kawałek murku, zeskoczył z budynku. Niczym nieprzejęty, z uśmiechem na twarzy poleciał w kierunku ulicy, aż w pewnym momencie znikł niczym duch. 


ANADEATH

Rozmowa nie była ani długa, ani zbytnio przejmująca, ale sama McHerish nie spodziewała się tego, jak mogą się potoczyć sprawy. Nawet Crime, duch błądzący od setek lat, zdawał się być zaskoczony słowami osoby, którą znał. Oboje dokładnie wiedzieli, że nadszedł ten czas, w którym muszą podjąć decyzję. Choć już wcześniej zdawali sobie sprawę z niektórych rzeczy, dopiero teraz do nich dotarło w jak wielkim są zagrożeniu. Nie tylko Kaito, i nie tylko oni poszukiwali kryształu. Wszystko idealnie zaczęło się ze sobą łączyć tak, jakby miał przyjść czas rozwiązania sprawy kodu tego świata.
Anadeath wciągając duże ilości powietrza, próbowała dopuścić do siebie myśl, że Kaito jest wrogiem. Choć kochała go z całego serca, nie mogła teraz pozwolić sobie na chwile zawahania. Jej życie było zagrożone i musiała je ratować. A czy Kaito także może zginąć, pomyślała, nie wiedząc, czy chłopak jest w tej samej sytuacji co ona.
Musimy iść! – powiedział Crime.
– Niby gdzie?
Szukać kryształu. – odpowiedział pewnym głosem.
– Czyli mam rozumieć, że dosłałeś nagły przebłysk wiedzy i w tej chwili łaskawie mi oświadczysz, gdzie „gagatek” – zagestykulowała palcami – się znajduje? Bo jak nie, to nie mam zamiaru niszczyć sobie paluszków, choć i tak są już w bandażach.
– Nie wiem.
– No właśnie! – Wzruszyła ramionami, nie wiedząc, co innego może uczynić.
Ale sądzę, że Kaito wie – mówiąc, wystawił przed siebie rękę, wskazując na skrawek białego płaszcza, który znajdował się niedaleko skrzyń przy oknie. – ­Myślę, że dobry pomysłem byłoby go śledzić.
– Dobra, dobra, przyznaję ci rację – pomyślała, wiedząc, że lepiej będzie zachować ciszę. – A dlaczego nas wcześniej nie słyszał?
– Słyszał, tylko był świadomy tego, że my go nie słyszymy – wyjaśnił jej. – Czyli po prostu chciał zabrać kryształ i zostawić nas z poszukiwaniami do bladego świtu.
– Jak już za niego wyjdę, podtruję go jakimś obiadem! – syknęła w myślach, powoli układając przyszły plan zbrodni.
Crime, nie komentując morderczych zamiarów swojej pani, odwrócił wzrok, by zaczął śledzić nic niepodejrzewającego Kaito.
Anadeath, gdy tylko poczuła się ignorowana, zaczęła udawać, że szuka czegoś w skrzyniach, lecz w rzeczywistości cały czas spoglądała na zarys znanej jej postaci. Zadowolona, że w końcu uda jej się przechytrzyć wroga, uśmiechnęła się mimowolnie. Przebierając stosiki folii bąbelkowej, nagle natrafiła na dziwny, ostry przedmiot. Zaskoczona podniosła go do góry, a następnie otworzyła szczero ko oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi.
CRIME!!! – krzyknęła w myślach, próbując przywołać opiekuna.
Co się stało? – zapytał spokojnym głosem.
– Znalazłam – odpowiedziała, podnosząc do góry przezroczysty kamień.
Zaskoczeni nagłym zwrotem akcji zgodnie kiwnęli głowami na to, że muszą szybko się zmyć z tego miejsca. Crime, zaczynając przygotowywać odpowiednie zaklęcia, nagle zaprzestał. Karta przeleciała tuż obok jego głowy, lecąc prosto na nieświadomą Anadeath. Dziewczyna, będąc zbytnio zszokowana, nie zareagowała wystarczająco wcześnie, przez co przedmiot trafił ją w dłoń, z której wypadł jej znaleziony kamień.
Zdezorientowana patrzyła się jeszcze przez moment na leżący na ziemi kryształ, po czym rzuciła się na niego, lecz było już późno. Złodziejaszek wyprzedził ją o dosłownie sekundy, podchwycając w swoje dłonie nowy nabytek, który zabrał dziewczynie tuż sprzed jej nosa. Upokorzona ruszyła przed siebie, mając jeszcze nadzieję, że uda jej się pokonać miłość jej życia, lecz pomyliła się. Kaito zwinnymi ruchami wymijał ją, nie dając jej dopuścić do siebie nawet o centymetr za blisko.
– Wygrana należy do mnie! – rzekł chłopak, po czym pstryknął palcami, sprawiając, że wokół pojawił się gęsty dym.
Anadeath zasłaniała jedną ręką usta, a drugą próbowała odgonić pył. Kaszlała i dusiła się, jednak pomimo tych niedogodności wciąż próbowała znaleźć przeciwnika, który potraktował ją w tak haniebny sposób.
 – Idziemy! – powiedział niespodziewanie Crime, po czym wypowiedział zaklęcie, zanim zdążyła się sprzeciwić.
Podniosła powoli powieki. Była w swoim pokoju. Na jej ciele znajdował się normalny mundurek, a włosy powróciły do pierwotnego koloru, lecz nie czuła radości. Poniżona, oszukana i przegrana… Nie sądziła, że w życiu może doświadczyć czegoś takiego. Nie spodziewała się, że będzie aż tak przeżywać przegraną z Kaito.
Co teraz zrobisz? – zapytał Crime, który niespodziewanie pojawił się tuż nad nią, otulając ciepłym wzrokiem jej zrozpaczoną twarz.
– Chcę go pokonać, ale chcę, by on mnie pokochał! – wykrzyczała, zasłaniając ręką swoje oczy, by opiekun nie mógł więcej patrzeć na nią, gdy jest w takim stanie.
To wygraj – zaproponował.
– Ja… Chcę być silniejsza.


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 6 „Sherlock Holmes”

CONVERSATION

13 komentarze:

  1. Super rozdział :D
    Jako iż mam obsesję na punkcie romansu to nie mogę się doczekać Anadeth&Kaito xD
    Poza tym nie mam się czego uczepić ;)
    Powodzenia z sesją i ogólnie weny!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki i wiesz... ja sama nie mogę się już doczekać tego paringu! Ale się będzie działo!!!

      Usuń
  2. Naprawdę, akcja super, podoba mi się ten wątek miłosny, nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału :)
    Twoja nie fanka nr 1 ale fanka I.K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki! Chyba wszyscy oczekują love love z udziałem Kaito i Anadeath! ;)

      Usuń
  3. A jednak wstawiłaś dziś i dobrze. Ciesze się naprawde i już nie moge doczekać się kolejnego. Jeju, przez to zakończenie jestem jeszcze bardziej ciekawa. Masz racje musze się w końcu przestawić że tak zawsze kończysz. Ale ogólnie rozdział bardzo mi się podobał, było dużo akcji, ciekawych zwrotów akcji i ciekawych tekstów które krążą po mej głowie tworząc jeszcze wiecej pytań. Ale rozdział naprawdę świetny i ....fajowski^^. Czekam na dalszą konfrontacje pomiędzy Anadeah i Keito.
    Pozdrawiam ślę weny i dużo wolnego czasu (za który teraz dałabym wszystko ).
    Papatki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolny czas.... piękno!!!
      Bardzo dziękuję za tak pozytywny komentarz, ale skoro już MI się podobał rozdział, to nie było inne opcji! To naprawdę cud, że jakiś rozdział mi się spodobał!
      Oczywiście wszyscy oczekują paringu i ja też... No... W Spisie Treści jest "mała" podpowiedź, wiec...
      Pozdrawiam i dzięki za życzenia!!!

      Usuń
  4. 3 razy świetnie! Przechodzisz dalej! - nie mogłam się powstrzymać!
    Boże! Ja jestem z siebie dumna! Naprawdę jak czytałam wydawało mi się, że jest fajny rozdział, ale nie sądziłam, że aż tak wam się spodoba! Kocham was! Nie, no teraz muszę się sprężyć i napisać jeszcze jeden przed sesją!
    Dziękuję bardzo za tak cudowny komentarz!

    OdpowiedzUsuń
  5. ,, Ja chce więcej, WIĘCEJ'' - oto moje myśli jak skończyłam ten rozdział. Genialnie piszesz i umiesz trzymać w napięciu. Błagam jak najszybciej napisz kolejny rozdział bo się chyba uzależniłam.
    T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej chwili jestem zajęta nad pracą nad drugim blogiem, na którego również zapraszam :) http://paranormalactivityclub.blogspot.com/
      I naprawdę cieszę się, że się spodobało.
      PS. W zasadzie to opierałam się na postaci Kaito Kid'a z Detectiva Conana (anime) i Kaito Kid 1214 ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Dzięki za informacje o anime. Oraz z chęcią wejdę na twojego drugiego bloga. Ale i tak nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

      T

      Usuń
    3. Bardzo mnie to cieszy :)

      Usuń
  6. A i szkoda że nie na kręcono na tego podstawie anime...
    T

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak się bierze kanapki z Nutellą dzień w dzień do szkoły, to po jakimś czasie przestaje ona smakować.
    Rozdział faktycznie się przyjemnie czytało i podziwiało tempo akcji. Dokładne, choć wcale nie nudne opisy, dialogi itp. podobały mi się. No i w sumie to tyle xd

    OdpowiedzUsuń