Rozdział 22 – Dotyk

Był już od niej tak daleko. Poszedł, zostawiając ją z wyrzutami sumienia. Nie mogła pojąć, dlaczego tak szybko zdecydował się ratować ludzi, nie mając jakiegokolwiek planu. Tylko jedna rzecz przychodziła jej na myśl – jej ukochany był bohaterem. Codziennie poznawała go na nowo, coraz mocniej pogłębiając uczucia, które żywiła wobec niego. Dlatego nie potrafiła pozwolić mu tak po prostu umrzeć.
Zdeterminowana ruszyła, lecz nagle poczuła, że ktoś ją chwyta w nadgarstku. Odwróciła się i ujrzała trzymającego ją Joshuę. Wyraźnie wściekły patrzył prosto w jej oczy, jeszcze bardziej zaciskając uścisk.
– Co ty robisz?! – wrzasnęła wściekła.
– Próbuję ratować ci życie, głupia! – syknął.
Choć usilnie próbowała mu się wyrwać, czuła z jak ogromną siłą nie daje jej po prostu pójść zginąć. Sprawiał wrażenie osoby, która wiedziała o wszystkim. Która mogła zapobiec nieszczęściu, a jednak tego nie uczyniła. Nie wierzyła w to, ale nie mogła zaprzeczyć, jak wiele rzeczy wyjaśniłoby się, gdyby Joshua okazał się współpracować z Organizacją.
Jednak nie on był teraz najważniejszy.
Wnet ujrzała stojącego przed nią Crime’a. Nie wierzyła, że przybył za nią do galerii, ale dziękowała bogu za jego troskę. Teraz on jako jedyny mógł pomóc Kaito, gdy ona sama będzie walczyła z Yoshua.
Błagam, uratuj Kaito! – krzyknęła w myślach, będąc pewną, że przyjaciel spełni jej życzenie.
Rozumiem! – odparł zaraz, rozpływając się w powietrzu.
Mogła być już spokojniejsza. Problem nie został rozwiązany, ale jej ukochany uzyska pomoc od anioła stróża, więc nie musiała ścigać się z czasem.
Skupiona na pokonaniu Joshui, wzięła go za nadgarstek i przerzuciła przez siebie, uderzając jego ciałem o stolik z kawiarni.
Przerażony chłopak natychmiast uwolnił ją z uścisku, próbując zamortyzować w jakiś sposób upadek. Była to pierwsza jego pomyłka. W momencie, gdy pozwolił Anadeath się wyrwać, ta natychmiast skorzystała z okazji i zaczęła gnać w kierunku dachu, chcąc pomóc ukochanemu. Wiedząc, że nie może dać zakończyć się historii w taki sposób, od razu podniósł się i ruszył za nią. Nagle zrozumiał, że ktoś pochwycił go od tyłu w pasie, blokując na kilka sekund ruchy. Zaskoczony obrócił się, widząc trzymającą go Selenę.
– Co robisz?! – zapytał zezłoszczony.
Jednak dziewczyna nic nie odpowiedziała. Na paluszkach, lekko podskoczyła, dosięgając jego ust, na których po chwili złożyła długi, namiętny pocałunek. Oczarowany i oszołomiony skamieniał z wrażenia, całkowicie zapominając o tym, co miał zrobić. Selena uśmiechnęła się, po czym spojrzała w stronę biegnącej Anadeath i krzyknęła:
– Tylko weź go uratuj!                                 
– Na pewno tak zrobię! – odpowiedziała jej przyjaciółka z oddali.

***
CRIME

Początkowo planował jedynie robić za wsparcie, gdyby Anadeath nie wytrzymywała psychicznie podczas randki, lecz już w momencie, kiedy zgasły światła, zaczął się niepokoić. Takie zjawiska nie oznaczały niczego dobrego, szczególnie w miejscach, w których przebywały takie osoby jak Kaito i Ana.
Obawiając się, że dziewczyna może być w niebezpieczeństwie, natychmiast zaczął baczniej przyglądać się kolejnym poczynaniom sprawcy. Jednak wszystkie działania tajemniczego Sherlocka Holmesa dotyczyły jedynie Kaito, więc nawet nie myślał, by wychylić się i pomóc chłopakowi… Co było jego błędem.
Nie obchodziło go życie złodzieja, ale widząc tak przerażoną, zapłakaną twarz Anadeath, nie potrafił przejść obojętnie, dając Kaito po prostu zginąć. Nie próbował nawet sobie wyobrażać rozpaczy, która mogła doprowadzić jego towarzyszkę do śmierci.
Dlaczego muszę zawsze dbać o innych? – pytał samego siebie, śmiejąc się z rozrywki, które zapewniło mu to wcielenie. Choć bywały gorsze i lepsze dni, teraz zauważał, że odkrył coś, czego od dawna już nie posiadał – życie. Mógł się cieszyć, smucić, a nawet krwawić. Nigdy wcześniej nie udało mu się poznać tego elementu, który właśnie jako jedyny mógł doprowadzić do szczęśliwego zakończenia.
Kiedy tylko przybył na dach, zauważył walkę Kaito i Sherlocka, w której trudno było określić zwycięzcę. Oboje brnęli na siebie, uderzając wszystkim, co mieli. Skakali z jednego kąta na drugi, nie szczędząc siebie w żadnym aspekcie. Podziwiał ich, choć pragnął, by to Kaito wyszedł z bitwy zwycięsko.
Coś mi nie pasuje… – powiedział Crime, dziwiąc się torowi, w jakim idzie cała walka. Wydawało mu się, że Sherlock zwalnia, choć z jego twarzy wciąż nie schodził uśmieszek pełen drwi i swego rodzaju pełni chwały.
Przysunął się bliżej, pragnąc ujrzeć wszystko jasno i wyraźnie. Nie chciał mieć żadnych wątpliwości, co do przebiegu ostatnich ciosów przeciwników.
Niespodziewanie wydarzyło się coś niezwykłego. Pojedynczy strzał przeleciał dość blisko złodzieja, raniąc go delikatnie w policzek. Rana nie była duża, lecz po kilku sekundach od tego wydarzenia Kaito padł na podłogę, tracąc całą magię, którą posiadał. Zasapany klęczał przed Sherlockiem, który celował prosto w jego głowę.
Crime rozumiał, do czego to wszystko dąży. Jednak Anadeath wciąż się nie pojawiła, a on nie wiedział, jak może zaradzić nieuniknionemu. Nie obchodził go los Kaito, ale obiecał… obiecał przyjaciółce, że mu pomoże. Obiecał chronić jej ukochanego. A teraz nie mógł nic zrobić.
Bezsilny, samotny w tym, co się działo przed nim, podbiegł do dwójki mężczyzn i stanął obok nich. Widząc, że zostały sekundy do momentu, w którym Kaito zginie, usilnie wznosił modlitwy, by zstąpiła na niego jakaś boża opatrzność. Pragnął uratować to dziecko, ale był tylko duchem.
– Przepraszam… Anadeath. – Usłyszał ostanie słowa Kaito.
Nie chciał ich wypowiedzieć, nie chciał ich powtórzyć Anadeath, nie mógł jej tego zrobić. Ponownie odebrać ukochaną osobę.
NIE! – wrzasnął, próbując odepchnął ręką broń. Niewidzialny czy nie. Zbierając wszystkie siły, całą swą magię ruszył na Sherlocka Holmesa, nie martwiąc się tym, co może z nim się stać. Liczyła się tylko jedna rzecz. Nigdy więcej nie chciał widzieć łez Anadeath.
Krzycząc, odepchnął broń na kilka centymetrów, sprawiając tym samym, że strzał przeleciał obok Kaito, wbijając się w ścianę. Zaskoczenie, które w tamtym momencie ogarnęło ducha, było nie do opisania. Zasapany, wyraźny zmęczony klęczał na zimnej powierzchni, czując na swoim czole odrobinki potu. Nie wierząc, że udało mu się uratować tego chłopaka, jeszcze raz na niego spojrzał. Był cały i zdrowy… Nic mu się nie stało.
Dziękuję – powiedział, spoglądając w stronę nieba.
– Uciekaj!
Słowa zdążyły dotrzeć do jego uszu, ale ich sens przybył za późno… Za późno, by biec ratować Anadeath przed pociskiem lecącym prosto na nią.

***
ANADEATH

Szczęśliwa, że udało jej się dotrzeć na dach przed czasem, modliła się, by jej ukochany był bezpieczny. Nie wątpiła, że Crime dotrzyma obietnicy, lecz musiała się upewnić.
Gdy ujrzała całego Kaito, odetchnęła z ulgą. Posłała mu piękny uśmiech, dziękując swojemu przyjacielowi, że spełnij jej prośbę, po czym podeszła bliżej, pragnąc rzucić się złodziejowi na szyję.
– Uciekaj! – krzyknął Kuroba.
– Kocham cię, więc nie ma mowy bym teraz stchórzyła! – odpowiedziała zdeterminowana, przygotowując się do walki z Sherlockiem Holmesem.


Dopiero po chwili pojęła, że on nie ostrzegał ją przed samym pojedynkiem, a przed tym, co zdążyło się już wydarzyć. Była to tylko chwilka. Ułamek sekundy, w którym pełen sił Sherlock Holmes wystrzelił ostatni pocisk, celując prosto w nią. Strzał mknął w kierunku jej lewej piersi, a ona nie potrafiła nawet zrobić uniku. Bała się. Strach odebrał jej wszystkie zmysły, nie pozwalając ruszyć się o krok. Ten jeden krok od śmierci…
I już przedostatni rozdział!!!

CONVERSATION

2 komentarze:

  1. Bardzo wciągający i ciekawy rozdział.Zaskoczyłaś mnie tą akcja z Crimem nigdy bym niepomyśłała że wogule kiedyś bedzie zdolny do czegoś takiego ,no bo wkońcu jest duchem.Widze że we wszystkich swoich opowiadaniach strasznie lubisz zaskakiwać .Stawiam że pewnie ktoś ją ochroni ale kto ,może Selena ? Nie wiem więc lece i czytam dalej xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest duchem, ale ma wielką moc i kiedyś to wytłumaczę, ale trzeba poczekać. Faktycznie, uwielbiam zaskakiwać. I sama to lubię.
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń