Anadeath
„Widzę, że czymś się martwisz, dlatego chcę ci pomóc. Nie
naciskam, bo jestem córką policjanta, więc rozumiem, że o niektórych sprawach
nie chce się mówić. Jednak wiedz, że jeśli będziesz gotowa na rozmowa, to
telefon w łapę i jestem za pięć minut!” – Anadeath nie rozumiała,
dlaczego w takim momencie do jej umysłu dotarły wspomnienia sprzed kilku
miesięcy. Wtedy jeszcze jedynie bawiła się złodziejstwem, mając za zadanie
zabić Kaito Kida. Były to łatwiejsza i przyjemniejsze zadania, którym mogła
sprostać, lecz dziś widziała, jak bardzo zmieniła się od tamtego czasu. Może
właśnie słowa Seleny, które tak mocno utkwiły w jej pamięci pozwoliły zrozumieć,
że coś jest nie tak. Próbowała walczyć sama, przeciwstawiając się
przeznaczeniu, ale obok niej byli i inni ludzie. Mimo że Selena i Joshua nic
nie pamiętali, tamtego pamiętnego dnia w galerii zdecydowali się na krok, który
przeczył im dotychczasowemu zachowaniu. Polegała jedynie na Kaito i Crimie, ale
to było za mało. Należało skończyć grę z przeznaczeniem i w końcu pokonać
potwory, które chowały się za nią samą. Zostało może kilka miesięcy do śmierci,
więc niczym nie ryzykowała. Ostatnia nadzieja w postaci dziennica bezpowrotnie
zniknęła, ale może ogień miał rację. Może wcale nie potrzebowała odpowiedzi w
takiej formie.
Uśmiechnęła się nieznacznie, podchodząc do telefonu
komórkowego, którego nie używała od czasów wydarzeń z galerii handlowej i podwójnej
randki. Numer Seleny wciąż wyświetlał się, czekając, aż ktoś naciśnie na symbol
słuchawki i zadzwoni.
– No, nie bądź tchórzem – powtarzała sobie na głos Anadeath.
– Dasz rację.
Zamknęła oczy i prędko nacisnęła na powierzchnię
telefonu, wierząc, że teraz już nie może się cofnąć. Podjęła ważną decyzję i
miała nadzieję, że w związku z nią się nie pomyliła.
Minął jeden sygnał, potem drugi i trzeci… Za
każdym razem jej serce biło jak szalone, krzycząc, by natychmiast rzuciła
telefon daleko za siebie. Jednak trzymała kurczowo w dłoniach aparat,
nieustannie tłumacząc sobie, iż wystarczy tych tajemnic.
– Słucham?
– nagle usłyszała głos dobiegający zza słuchawki. – Anadeath, to ty? Jeśli tak powiedz coś!
– Jeśli jest ktoś obok
ciebie, to udawaj, że to pomyłka. Proszę – dodała po chwili McHerish.
– Ojejku,
to tylko ty Joshua? Już świruję od tego wszystkiego! – powiedziała jak
gdyby nigdy nic Selena. – Czemu dzwonisz?
Coś się stało?
– Ukrywałam się przed pewnymi
ludźmi od czasu tamtego zdarzenia. Nie pamiętasz go, ale na mnie wywarło duży
wpływ, gdyż na moich oczach zginął chłopak, którego nie znałam. Moje włosy są
koloru ognia, a ja sama nie mogę sobie poradzić ze stresem, ale wiem, że już
dość ucieczki. – Wzięła głęboki wdech, przygotowując się na to, co zamierza
oświadczyć. – Potrzebuję pomocy, dlatego proszę cię o spotkanie. Wiem, że nie
byłam dobrą przyjaciółką, ale Kaito i ja sami nie damy sobie z tym rady.
– To kiedy
się chcesz spotkać?
– Za godzinę w kawiarni, w
której kilka razy się spotkałyśmy. Wiesz, o którą chodzi? – dopytała, nie chcąc
mieć później problemów z odnalezieniem się.
– Oczywiście,
że tak. Już pędzę!
Selena zaraz rozłączyła się. Mcherish również
wiedziała, co ma teraz uczynić. Chwyciła za ciepły płaszcz, po czym włożyła go
na siebie. Wyszła z pokoju, zeszła na sam dół i równocześnie napisała wiadomość
do Kaito, mając nadzieję, że chłopak nie zechce ją powstrzymać. Za długi już
czas ona sama się powstrzymywała przed decyzjami.
– Nie, już wystarczy ucieczki!
Stanęła przed drzwiami wyjściowymi, biorąc
głęboki haust powietrza. Wyciągnęła niepewnie przed siebie dłoń i zaraz
dotknęła nią klamki. Impulsy przeszły przez jej ciało, jakby dotknęła przewodu
elektrycznego. Zmrożona zatrzymała się w jednym miejscu, lecz zaraz zmusiła
siebie do działania. Popchnęła drzwi i wyszła do ludzi, pędząc jak szalona do
kawiarni, gdzie miała się spotkać z Seleną.
***
Stukając opuszkiem palca o metalowy stolik,
Selena nie tylko obwieszczała, jakie emocje nią właśnie targają, ale także iż
czeka na konkretne wyjaśnienia ze strony Anadeath. Wyraźnie wściekła i
zniesmaczona zachowaniem i nieodpowiedzialnością przyjaciółki, ale zarazem
wyrażała ogromną radość, iż widzi zdrową McHerish.
W samej kawiarni znajdowało się nie więcej niż
trzy osoby, w tym ekspedientka, która z zastanowieniem spoglądała na dwie,
milczące kobiety, siedzące w samym kącie pomieszczenia. Dbało ono o swój
wizerunek, serwując ciepłą i aromatyczną kawę, której sam zapach unosił się na
dobre kilka metrów od samego budynku, zapraszając potencjalnych gości do
wstąpienia. Sam wystrój był raczej skromny i obfitował w brązy i kremowe
kolory, które jak na złość pasowały do stroju Seleny.
– Gadasz czy ja mam zgadywać? – zapytała w końcu
Selena, zaczynając się niecierpliwić.
– Wiem, już mówię – zaskomlała Anadeath. –
Uciekłam, nie dawałam znaku życiu i teraz pojawiłam się ponownie w twoim życiu,
ale potrzebuję pomocy.
– Masz minutę, by łaskawie wyjaśnić mi, co się
dzieje!
– Ja… – zaczęła wątpliwie – … jestem BlackRoses.
– To ci nowina – odparła żartobliwie Selena.
– Ale… Od kiedy? – Sama Anadeath nie mogła
uwierzyć w obojętność przyjaciółki, która wydawała się znać prawdę od dłuższego
czasu, bo czy istniał inny powód takiego zachowania?
– No… Trochę już minęło – stwierdziła,
przewracając oczyma. – Znałam cię i
powoli domyślałam się prawdy. Powiedziałam przecież ci kiedyś, że jeśli
będziesz potrzebowała pomocy, to uzyskasz ją ode mnie.
– Selena, ty…
– Domyśliłam się, co kryło się za twoimi
zachowaniami, i dlaczego znikłaś, lecz nadal mam wątpliwości dlaczego to
wszystko czynisz – przerwała, kontynuując swoją myśl.
Anadeath westchnęła, nie wiedząc, od jakiego
miejsca powinna zacząć opowieść. Tak wiele rzeczy wydarzyło się w życiu
nastolatki, aż obecnie nie wierzyła, że ta historia dotyczy niej samej.
Ktokolwiek mógłby pomyśleć, iż to tylko wybujała wyobraźnia młodej dziewczyny,
lecz wszystko było prawdą. Nie kłamstwem, nie marą i nie snem – a
rzeczywistością.
Napiła się z filiżanki i przymrużyła oczy,
wyobrażając sobie, iż to całe zło mija, a ona w końcu może szczęśliwie wyjść za
mężczyznę, którego tak pokochała. Jeszcze dziś nie było to możliwe do
spełnienia, ale jeśli to zakończy, to czemu nie? Miała przed sobą całą
przyszłość. Nie potrafiła jej zmarnować tylko dlatego, że nie potrafiła komuś
zaufać.
Uśmiechnęła się delikatnie, po czym przysunęła
się bliżej Seleny i rozpoczęła przydługą opowieść od samego początku. Nie
pomijając żadnego szczegółu, faktu, mówiła historię jej własnego życia…
Sorry, że tak długo nie było rozdziału, ale wszystko się wyjaśni już niedługo, a dziś życzę miłego czytania, kochani! Dzięki za to, że tu jesteście!
No wiesz co w takim momencie mi tutaj urywać ! Ja się już wczułam myślałam, że chociaż doczekam się komentarza ze strony Seleny! Nie bądź taka no :<! Czekam na kolejny z utęsknieniem! I aż się palę by go przeczytać jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńPozdrawia LD!
Kiedy będzie kolejny rozdział, to tajemnica, ale tajemnica, z której będziecie raczej zadowoleni!
UsuńDziękuję za komentarz