Rozdział 30 - Pył

– Nie wierzę, po prostu w to nie wierzę – mówiła raz za razem Selena, idąc tuż obok milczącej Anadeath.
Opowieść, która została przekazała kobiecie w kawiarni, zakończyła się i młode dziewczyny, idąc za własną decyzją, postanowiły przejść się do domu Kaito. Miały w planach zdecydować się, co zrobić dalej, choć Selena wciąż nie potrafiła przyswoić kilku faktów. Jednak tym, co najbardziej zaskoczyło Tokori, nie były informacje o przeznaczeniu Anadeath i innych błahostkach, a sceny pocałunku Kaito Kida i BlackRoses.
– Możesz już przestać? – spytała Anadeath, nie wyobrażając sobie reakcji Kaito, który nadal nie był świadomy fanatyzmu Seleny na tle miłosnym.
– Nie, nie, nie! – powtórzyła. –  Jejku, nawet nie podejrzewałam, że zaszliście tak daleko. Ale… Sami w domu i nic między wami nie zaszło? Nie ma jakiegoś małego Kaito czy coś… – mówiąc to, dotknęła okolic brzucha Anadeath.
McHerish odskoczyła jak porażona.
– Nie, nie ma! – krzyknęła. – Byłam za bardzo zajęta dołowaniem się, a przede wszystkim wciąż obok nas był Crime.
– Czyli twoja odmowa nie ma nic związanego z twoim dołkiem – ciągnęła dalej, nie oszczędzając w żadnym stopniu ukochanej przyjaciółki. – Ale zaskoczyłaś mnie! Zawsze podejrzewałam, że Kaito Kid i BlackRoses używają jakiś sztuczek, lecz do tego stopnia? Nigdy.
– Uwierz mi, że mnie też! – podkreśliła Anadeath. – Teraz jednak nie powinniśmy się zajmować takimi problemami. Trzeba rozwiązać sprawę i zakończyć ten cykl. Wiem, że odnaleźć kryształ będzie trudniej niż przekonać cię, że między mną i Kaito do niczego takiego nie doszło, ale trzeba to zrobić. Nie mamy innego wyboru.
– Zgadzam się. Ja najpierw bym zadzwoniła po Joshuę – zaproponowała niespodziewanie Selana.
– Oszalałaś?
– On jest cholernie dobrym detektywem, Ana! – rzekła stanowczo. – Mamy umiejętności, mamy broń, ale nikt z nas nie ma takiej głowy jak tamten chłopak.
– Rozumiem twój punkt widzenia i sama chciałabym go zwerbować, ale mam wątpliwości.
Zatrzymały się dokładnie przed domem Kaito.
– Zwróciłaś się do mnie, więc i do niego się zwróć! – Selena wyraźnie podkreśliła, że nie ma zamiaru odpuścić w tej kwestii. – Czas to zakończyć.
– Dobrze, ale jeszcze Kaito musi się zgodzić – powiedziała Anadeath.
Nagle drzwi domu otworzyły się. W progu stanął zaspany i, zarazem, wyraźnie zaniepokojony Kaito. Na nogach miał jeszcze założone ulubione ciapy, a w ręku trzymał kubek z zaparzoną kawą. Powzdychiwał, równocześnie nieustannie tupiąc lewą nogą. Anadeath nie miała wątpliwości, że szykują się kłopoty. Wyszła bez żadnej zapowiedzi, nawet nie dając Kurobie czasu na przyswojenie nowej wiadomości.
– Przepraszam – pisnęła niewinnie, wymuszając uśmiech.
Kaito, nic nie odpowiadając, wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Anadeath nie miała żadnych obiekcji; chłopak był wściekły. Postąpiła niemądrze i lekkomyślnie, ale jej decyzja przyniosła za sobą same zalety.
Uśmiechnęła się w stronę Seleny i odparła:
– Wejdziesz? Kaito chyba akurat zrobił kawę.
Przyjaciółka kiwnęła jedynie głową, wyglądając na równie zdumioną, co Anadeath. Jednak dość szybko ogarnęła się i zaraz przeszła przez całą głuchość chodnika wraz z McHerish. Obie stanęły przed wejściem i niepewnie pociągnęły za klamkę, martwiąc się nadal, czy Kaito zechce wysłuchać ich wytłumaczenia.
– Kaito? – spytała Anadeath, choć dokładnie wiedziała, gdzie znajduje się jej ukochany.
Wskazała Selenie miejsce, w którym najczęściej przesiadywał, po czym obie ruszyły do salonu.
Kaito siedział na skórzanej sofie, nadal popijając z kubka, który trzymał, stojąc w progu. Nie spoglądał na dziewczyny, choć był świadomy ich obecności. Możliwe, że cierpliwie czekał na wyjaśnienia, ale Anadeath podejrzewała, iż najzwyczajniej świecie droczy się z nimi.
– Przestaniesz? – odezwała się, wiedząc, że należy kończyć tę maskaradę.
– Nie – odpowiedział chłopak.
W tym momencie Selena wyszła przed Anadeath, nie ukrywając swojej złości i rozgoryczenia.
– Anadeath podjęła słuszną decyzję, przychodząc do mnie. Czas to zakończyć! – krzyknęła. – Nie zachowuj się, proszę, jak stary ty, ale jak nowy ty. Nie ma to sensu, ale chyba pojmujesz, co mam na myśli?
–Właśnie staram się zrozumieć, dlaczego ta dziewczyna podjęła decyzję bez wcześniejszego skonsultowania mnie z nią – powiedział nieco poważniejszym tonem.
– Czyli jednak po prostu martwiłeś się o wybrankę swojego serca?
Pytanie Seleny wyraźnie wytrąciło Kaito z równowagi, gdyż prędko schował się za kanapą, za nic nie chcąc pokazywać swojej twarzy. Sama dziewczyna – wyraźnie dumna ze swojego dzieła – obeszła, niczym niewinne zwierzątko, mebel i uśmiechnięta przysiadła obok Kuroby.
– Odejdź! – syknął.
– Oj, cicho, cicho – rzekła, zasłaniając mu usta ręką. – Anadeath nie chciała uchylić rąbka tajemnicy, ale ja wiem swoje. Mężczyzna plus kobieta w jednym domu przez taki szmat czasu, to idealny przepis na dziecko.
Gwałtowanie Kaito odwrócił się w stronę Anadeath, przyszywając ją surowym wzrokiem.
– Coś ty jej naopowiadała? – spytał złowieszczo.
– Nic! – Zaraz obroniła się. – To ta baba napisała własną opowieść i nas tam wplotła.
– Ana… – Zamarł w półsłowie.
Sama McHerish poczuła żar ogarniający całe jej ciało. Nieznane dotąd uczucia napłynęły do jej serca, dusząc i niszcząc wszelkie nadzieje na życie. Krew zatrzymała się przy oczach, po czym spłynęła krwawymi łzami, skapując na drewnianą podłogę. Anadeath zachwiała się, utrzymując równowagę jedynie dzięki stolikowi, który stał nieopodal.
Zasłoniła dłonią usta, mając wrażenie, że zbiera jej się na wymioty. Choroba, nagły atak czy trucizna? – myśli przebiegały przez umysł z prędkością światła. Spojrzała wątpliwie na Selenę, ale ta również wydawała się zaskoczona nagłym atakiem, który skoncentrował się na dwójce złodziei.
Anadeath złapała się kurczowo za pierś. Czuła, jakby za moment serce miało wyrwać się z piersi i opaść tuż przed nią, kończąc życie, o które tak walczyła.
Po kilku sekundach krzyknęła, osuwając się na podłogę. Nie miała już energii i determinacji, by walczyć z niewidzialną siłą. Była za słaba, za uległa.  Oddawała się nieznanej mocy. I choć słyszała krzyki najdroższej przyjaciółki, odgłosy konania ukochanego nic nie mogła z tym zrobić.
Jednakże gdy tylko zamknęła powieki, cichy, ciepły głos odbił się echem w jej umyśle. Słowa, które wypowiadał, były dla kobiety niezrozumiałe, ale miała pewność, że każą jej wstać i walczyć dalej.
Uniosła powieki i spojrzała przed siebie. Drobinki złotego pyłu zawirowały obok niej, kumulując się w jedną całość. Połączone ze sobą kuleczki stworzyły cyfry, które objawiły się tuż przed oczyma Anadeath. W pierwszej chwili nie potrafiła w nie uwierzyć, ale były one prawdą. Nie kłamstwem, nie marą, nie snem, a rzeczywistością.

– Został nam tylko tydzień – szepnęła, kiedy zrozumiała, że ostateczne odliczanie się rozpoczęło.

A kiedy kolejny rozdział, to już niespodzianka, która Was ucieszy! - a przynajmniej mam taką nadzieję...

CONVERSATION

4 komentarze:

  1. Ojeju jestem podekscytowana :D Coraz bliżej końca! Teraz najdłuższe odliczanie życia. Matko Boska tylko tydzień!? Przez tyle czasu nic nie mogli znaleźć, a teraz przez tydzień znajdź wszystko. A gdzie nam Crime'a wcieło? *moja ulubiona postać gdzieś sobie poszła na wspomnienia* Aż wrócę do tyłu by sobie przypomnieć gdzie ostatnio o nim była mowa :D.

    Czekam na Ciąg dalszy z niecierpliwością i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, na pewno niedługo się pojawi. I tak, faktycznie już niedługo koniec, a dokładnie za 5 rozdziałów!!!
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  2. O boże! O matko! Jakie odliczanie! Nie! To za krótko!
    No, jestem wniebowzięta, tym rozdziałem i dziejącą się akcją. Ciekawe jak to dalej się potoczy, ale myślę, że resztę rozdziałów sobie zostawię na weekend, by na końcu napisać taki porządny i podsumowujący komentarz. Tam to się dopiero rozwinę. Przy okazji, jeżeli będziesz dokonywać popraw, to zwróć uwagę na niepotrzebne spacje i entery, które wyglądają jakbyś zmieniała kontekst, przechodziła do innego akcji, a tak się nie dzieje. Wprowadzasz przez to czytelnika w błąd, ale nie jest to tak rażące. W końcu człowiek - istota rozumna sama się domyśli. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak, te entery to nie jest moja wina, a bloggera. Nie wiem, czemu mi tak robi, ale to nie pierwszy i nie ostatni raz, gdy właśnie te entery się pojawiają :(

      Usuń