Rozdział 10 - Korona

Pośpiewując radośnie, smażyła naleśniki, które z uciechą pałaszował jej ojciec.
Jone McHerish próbował znaleźć odpowiedzi, pozwalając sobie wyjaśnić to niecodzienne zjawisko. Choć nie ukrywał, że cieszył się z nagłego zastrzyku radości, który dotarł do jego córki. Ostatnio czas był dla niej trudni, zauważył to, lecz nie próbował wciskać się w jej życie, kiedy ta była już prawie dorosła.
Jednak Anadeath zbytnio nie widziała, że zachowuje się inaczej. Fakt, cieszyła się jak głupia, że w końcu będzie mogła na spokojnie rozmawiać z Kaito, ale nie sądziła, że aż tak bardzo to po niej widać.
Kończąc poranne przygotowania, zarzuciła na siebie jesienny płaszcz i chwyciła w dłonie szkolną torbę. Nie przestając nucić pod nosem, zaczęła iść w kierunku szkoły, wyglądając na okrągło Kaito.
Niespodziewanie zatrzymała się. W tym dopiero momencie zrozumiała, że on wcale może nie chcieć z nią spędzać czasu. Nie pomyślała o takiej możliwości wcześniej. Przecież byłoby nawet dziwnym, gdyby nagle zaczęli ze sobą rozmawiać.
Zrezygnowała westchnęła i weszła do budynku, podchodząc do szafek na buty. Przystanęła przy nich i zdjęła jesienne botki, wkładając na nogi tenisówki.
– Cześć!
Słysząc powitanie, natychmiast odpowiedziała:
– Witaj!
Dopiero po kilku sekundach zastanowiło ją, kto tak naprawdę do niej mówił.
Natychmiast odwróciła się i spojrzała na dość obojętną twarz Kaito, który jej się przyglądał. Podeszła do niego i ze zdziwieniem zapytała:
– Czy nie powinniśmy udawać, że nasze relacje się nie zmieniły?
– Po co? – Podrapał się po głowie. – Jak się mają dowiedzieć prawdy to, to uczynią, a ja chcę mieć trochę życia w tym liceum.
Oniemiała. Wiedziała, że zachowuje się jak zakochana nastolatka, i w zasadzie jak blondynka, ale była szczęśliwa.
Poczekała, aż chłopak zmieni buty, po czym razem poszli w stronę klasy, gawędząc na różne tematy. Wczorajsze wydarzenie dość mocno ich zmieniło, choć starali się to ukrywać (a że nieskutecznie, to już druga sprawa). Wszyscy ich koledzy byli zdziwieni nagłą zmianą stosunku Kaito do dziewczyny, którą wcześniej najzwyczajniej unikał. Oboje starali się nie przejmować szeptami uczniów i ich głupimi plotkami, jednak Anadeath chciała, by do jednej osoby one nie dotarły.
Widząc przechadzającego się obok nich jasnowłosego chłopaka, którego twarz dość dobrze pamiętała z ostatniej nocy, wiedziała, że musi się trzymać na baczności. Był to niebezpieczny człowiek, który mógł zdemaskować i ją, i Kaito, a do tego dopuścić nie mogła. Sama mogła czuć się bardziej bezpieczna od towarzysza w napadach, lecz nie mogła utracić czujności. Nie mogła być pewna, kiedy sam uderzy i zainteresuje się także nią.

KAITO

Kolejne przedstawienie czas zacząć!
Tym razem idąc na wspólną misję, cieszyli się, że będą się wspierać, a nie sobie przeszkadzać. Plan był dość prosty, bo sama akcja nie wymagała zbyt dużego skupienia. Ot, taki zwyczajny dzień dwa dwójki typowych nastolatków.
Skacząc po dachu budynku, sprawdzali, czy zakończyli wszystkie przygotowania. Dokładnie wiedzieli, że policja musi przygotować kolejną zasadzkę, która zaskoczony Kaito Kid’a i BlackRoses. Jedyne, co zastanawiało dwójkę przestępców to, jak bardzo tym razem ich zaskoczą.
Rozdzielając się, Anadeath pozostała na górze a Kaito zaczął się przygotowywać do przedstawienia, które tym razem przygotował. Jednak gdy tylko zszedł do głównego pomieszczenia, powitała go jedynie cisza. Zaskoczony ostrożnie rozglądał się dookoła, sądząc, że to może być zwyczajna pułapka.
Nic nie wskazywało na to, że to miejsce jest bezpieczne. Choć niczego nie słyszał i nie widział, to nie były to wystarczające rzeczy, by móc się „wyluzować”.
Gdy podszedł do piedestału, na chwilę przy nim przystanął, spoglądając na każdy skrawek przedmiotu. Używał odpowiednich zaklęć, sprawdzał, czy wszystko jest w porządku, ale nic nie wskazywało na pułapkę.
Wzruszył ramionami i podniósł szklane wieko, po czym objął dłońmi koronę, na której był przyczepiony grantowy klejnot. Będąc zawiedziony tak łatwym zadaniem, zaczął podnosić przedmiot, lecz nagle jakieś dłonie wyłoniły się z wnętrza poduszki i pochwyciły go za nadgarstki.
Piszcząc jak dziewczyna, natychmiast próbował uciec, lecz uścisk był zbyt silny.
Dosłownie po kilku sekundach ukazała się cała sylwetka napastnika, inspektora Tokori.
Co? – pomyślał Kaito, gdy nagle w całym pomieszczeniu rozbłysły światła reflektorów.
To była pułapka.
Widząc idącego w jego stronę chłopaka, którego opisała mu Anadeath, czuł, że to musi być jego sprawka. Jednak teraz nie chciał się zastanawiać nad tożsamością dziwnego dzieciaka, a nad ucieczką, której tak mocno potrzebował.

ANADEATH

Może i nie przejmowałaby się długą nieobecnością Kaito, jednak dziwna cisza niepokoiła ją. Do tej pory jego akcje były dość huczne, więc taki brak zainteresowania ze strony policji był nader podejrzany.
Czując w kościach, że coś jest nie tak,  natychmiast dała znać Crime’owi, by pomógł jej zejść na niższy poziom.
Niechętnie, ale dość szybko, mężczyzna zgodził się. Wskazując najbezpieczniejszą trasę, rzekł:
Uważaj! Sądzę, że to pułapka.
– A nie mogłeś ostrzec również Kaito? – zapytała, wiedząc o niechęci swojego opiekuna do nowego „przyjaciela”.
Ktoś musi być mądrzejszy od ciebie – mówił. – A w sprawie doboru chłopaków, już udowodniłaś, że się nie znasz.
 A czy to moja wina, że chłopak, w którym się podkochiwałam, jest równocześnie moim przeciwnikiem – powiedziała, zgrzytając zębami.
Łapiąc się za wystające części konstrukcji, powoli zaczęła schodzić na dół, wiedząc, że coś się dzieje w głównym pomieszczeniu.
Ciekawe, co on do ciebie czuje? – drążył dalej Crime, lewitując swobodnie obok dziewczyny.
– Zamknij się! – syknęła ostro, nie chcąc, by jej o tym przypominał. – Na razie zaczniemy od bycia przyjaciółmi.
Nie wiedziałem, że przyjaźń zaczyna się pocałunku.
Gdyby tylko dziewczyna mogła go uderzyć, z największą chęcią by to zrobiła. Jednak póki Crime był duchem, ona mogła jedynie sobie pomarzyć o takich rzeczach.
Potrząsnęła głową, zdając sobie sprawę, że powinna się skupić teraz na łażeniu po ścianie, aniżeli głupich docinkach swojego towarzysza.
Stawiając ostrożne kroczki coraz niżej, usłyszała niespodziewanie pisk Kaito, który brzmiał jakby na jego twarz spadł jakiś ogromny pająk.
Anadeath westchnęła i zeskoczyła na wystający gargulec, chcąc znaleźć się na niższym poziomie jak najszybciej.
I lecimy po swojego księcia z bajki – odezwał się nieproszenie czarnowłosy. – Albo księżniczkę, sądząc po krzyku. Pisku – poprawił się złośliwie, chcąc, jak najbardziej dopiec swojej przyjaciółce.
– Zazdrosny jesteś czy jak? – Nie wytrzymała już napięcia i wrzasnęła, mając wrażenie, że opiekun zachowuje się gorzej niż jej ojciec. Całodobowa kontrola rodzicielska z tą różnicą, że Crime nie może zabić jej chłopaka.
Duch wzruszył ramionami i zszedł na niższy poziom, woląc już bardziej nie denerwować przyjaciółki.
Anadeath natychmiast pognała za nim, aż znalazła się dokładnie przy pomieszczeniu, w którym rozgrywała się cała scena, rodem wzięta z horroru (choć nie zaprzeczała, że również nie wyglądało to dosyć zabawnie). Kaito był trzymany za nadgarstki przez inspektora Tokori, tajemniczy detektyw biegł w stronę piedestału, a reszta policjantów czekała w gotowości. Idealny moment na ratunek przez kobietę.
Spoglądając na Crime’a przekazała mu swoje myśli, po czym oboje przygotowali się do realizacji dość prostego planu. Wystarczyło otworzyć okno i wrzucić przez nie kulę, w której trzymali proszek łzawiący, i tak też uczynili.
Dym dość szybko rozprzestrzenił się całym pomieszczeniu, przez co nastał szum i gwar. Wszyscy krzątali się bezsensownie, czując się, jakby kroili cebulę. Sam Kaito wydawał się dość dotkliwie odbierać proszek, choć sam używał go wielokrotnie. Czołgając się w stronę okna, odważnie trzymał koronę w dłoni.
Dziewczyna uśmiechała się w jego stronę, cały czas pilnując, czy ktoś przypadkiem nie będzie próbował udaremnić ucieczki Kaito Kid’a. I nie zawiodła się. Już po kilku sekundach dostrzegła wiernie biegnącego w kierunku okna tajemniczego przystojniaka, który pełen determinacji gnał przed siebie, jakby przewidział, gdzie dokładnie ucieknie jego przeciwnik. Jednak Anadeath nie miała zamiaru dać mu łatwej wygranej, wręcz przeciwnie. Nauczka mu się należała.
A w zasadzie czemu nie użył zaklęcia ochronnego? – pomyślała McHerish, nakładając dodatkową warstwę na twarz, aby ochronić się przed dymem.
Wzruszając ramionami, podskoczyła i pognała w kierunku biegnącego detektywa. Przygotowując się na zażartą walkę, ustawiła ciało w gotowości na działanie. Nie znała umiejętności nowego kolegi ze szkoły, ale on także nie mógł być pewien jej zdolności.
Wymierzyła cios i szybko uderzyła ręką prosto w brzuch pomarańczowowłosego. Chłopak zgiął się w pasie, upadając ostro na kolana. Cała zawartość żołądka wyskoczyła na zewnątrz, jedynie brzydząc zaskoczoną dziewczynę, która spodziewała się jakichkolwiek umiejętności ze strony przeciwnika. A tu nic.
Chcąc już wrócić do domu, klasnęła w obie dłonie, wiedząc, że Kaito udało się  wydostać z tego piekła i najprawdopodobniej na nią czeka.

Dziękuję tym, którzy czytają. Serdecznie zapraszam do udziału w ankiecie, w której po prostu chcę wiedzieć,ile osób mnie czyta. Ogólnie postanowiłam zrobić krótsze rozdziały, ale częściej :) Chyba tyle, wiec lecę do kościoła!!! 

CONVERSATION

5 komentarze:

  1. Rozdział zarąbisty, oczekuje na pogłębienie się relacji dwójki złodziei. Pragnę zauważyć iż ten rozdział ma błąd, a mianowicie powtarza się 2 razy. Po ostatnim zdaniu ponownie pojawia się początek rozdziału. Mam nadzieję że rozumiesz mą myśl. Życzę dużo weny oraz dobrych stopnii . PhantomPL.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dzięki za uwagę. Jakoś nie zauważyłam. Pewnie dwa razy nacisnęłam wklej i to przez to :)
      Cieszę się, że rozdział się spodobał. No.. relacje Kaito i Anadeath muszą w końcu się pogłębić, bo jakby inaczej :)

      Usuń
  2. "– I lecimy po swojego księcia z bajki – odezwał się nieproszenie czarnowłosy. – Albo księżniczkę, sądząc po krzyku. Pisku – poprawił się złośliwie, chcąc, jak najbardziej dopiec swojej przyjaciółce." - już kocham tego ducha xD Mógłby zostać moim mężem, z takim poczuciem humoru!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdołałam nadrobić kilka rozdziałów i jestem w niebowzięta! Prawie jak Maryja, ale tylko prawie. Nadal siedzę przed salą od polskiego licząc, ze ktos nas wybawi z tego piekła. Mamy zastępstwo z naprawdę wredną babką. Ale nie o mojej szkole xd
    Uroczy pocałunek naszej pary złodziejów, a wcześniej ich wielki i groźny pojedynek, gdzie napięcie rosło z każdą chwilą <3 Gdzieś wcześniej napisałaś, że to słabe opowiadanie. Nie zgodzę się, jeżeli się je przyjemnie czyta i czerpie się z tego... Znowu przyjemności xd Nie jest to może dzieło sztuki, ale nie oceniaj siebie tak srogo. Ja uwielbiam twoje opowiadania i twój styl pisania. Jesteś moją idolką! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Później zobaczysz, o co mi chodziło, bo od pewnego momentu zobaczysz, że będzie słabiej. Ale cieszę się, że póki co opowiadanie się podoba! Bardzo mnie to cieszy!

      Usuń