Pośpiewując radośnie, smażyła naleśniki, które z uciechą
pałaszował jej ojciec.
Jone McHerish próbował znaleźć odpowiedzi, pozwalając sobie
wyjaśnić to niecodzienne zjawisko. Choć nie ukrywał, że cieszył się z nagłego
zastrzyku radości, który dotarł do jego córki. Ostatnio czas był dla niej
trudni, zauważył to, lecz nie próbował wciskać się w jej życie, kiedy ta była
już prawie dorosła.
Jednak Anadeath zbytnio nie widziała, że zachowuje się inaczej.
Fakt, cieszyła się jak głupia, że w końcu będzie mogła na spokojnie rozmawiać z
Kaito, ale nie sądziła, że aż tak bardzo to po niej widać.
Kończąc poranne przygotowania, zarzuciła na siebie jesienny
płaszcz i chwyciła w dłonie szkolną torbę. Nie przestając nucić pod nosem,
zaczęła iść w kierunku szkoły, wyglądając na okrągło Kaito.
Niespodziewanie zatrzymała się. W tym dopiero momencie zrozumiała,
że on wcale może nie chcieć z nią spędzać czasu. Nie pomyślała o takiej
możliwości wcześniej. Przecież byłoby nawet dziwnym, gdyby nagle zaczęli ze
sobą rozmawiać.
Zrezygnowała westchnęła i weszła do budynku, podchodząc do szafek
na buty. Przystanęła przy nich i zdjęła jesienne botki, wkładając na nogi
tenisówki.
– Cześć!
Słysząc powitanie, natychmiast odpowiedziała:
– Witaj!
Dopiero po kilku sekundach zastanowiło ją, kto tak naprawdę do
niej mówił.
Natychmiast odwróciła się i spojrzała na dość obojętną twarz
Kaito, który jej się przyglądał. Podeszła do niego i ze zdziwieniem zapytała:
– Czy nie powinniśmy udawać, że nasze relacje się nie zmieniły?
– Po co? – Podrapał się po głowie. – Jak się mają dowiedzieć
prawdy to, to uczynią, a ja chcę mieć trochę życia w tym liceum.
Oniemiała. Wiedziała, że zachowuje się jak zakochana nastolatka, i
w zasadzie jak blondynka, ale była szczęśliwa.
Poczekała, aż chłopak zmieni buty, po czym razem poszli w stronę
klasy, gawędząc na różne tematy. Wczorajsze wydarzenie dość mocno ich zmieniło,
choć starali się to ukrywać (a że nieskutecznie, to już druga sprawa). Wszyscy
ich koledzy byli zdziwieni nagłą zmianą stosunku Kaito do dziewczyny, którą
wcześniej najzwyczajniej unikał. Oboje starali się nie przejmować szeptami uczniów
i ich głupimi plotkami, jednak Anadeath chciała, by do jednej osoby one nie
dotarły.
Widząc przechadzającego się obok nich jasnowłosego chłopaka,
którego twarz dość dobrze pamiętała z ostatniej nocy, wiedziała, że musi się
trzymać na baczności. Był to niebezpieczny człowiek, który mógł zdemaskować i
ją, i Kaito, a do tego dopuścić nie mogła. Sama mogła czuć się bardziej
bezpieczna od towarzysza w napadach, lecz nie mogła utracić czujności. Nie
mogła być pewna, kiedy sam uderzy i zainteresuje się także nią.
KAITO
Kolejne przedstawienie czas zacząć!
Tym razem idąc na wspólną misję, cieszyli się, że będą się
wspierać, a nie sobie przeszkadzać. Plan był dość prosty, bo sama akcja nie
wymagała zbyt dużego skupienia. Ot, taki zwyczajny dzień dwa dwójki typowych
nastolatków.
Skacząc po dachu budynku, sprawdzali, czy zakończyli wszystkie
przygotowania. Dokładnie wiedzieli, że policja musi przygotować kolejną
zasadzkę, która zaskoczony Kaito Kid’a i BlackRoses. Jedyne, co zastanawiało
dwójkę przestępców to, jak bardzo tym razem ich zaskoczą.
Rozdzielając się, Anadeath pozostała na górze a Kaito zaczął się
przygotowywać do przedstawienia, które tym razem przygotował. Jednak gdy tylko
zszedł do głównego pomieszczenia, powitała go jedynie cisza. Zaskoczony
ostrożnie rozglądał się dookoła, sądząc, że to może być zwyczajna pułapka.
Nic nie wskazywało na to, że to miejsce jest bezpieczne. Choć
niczego nie słyszał i nie widział, to nie były to wystarczające rzeczy, by móc
się „wyluzować”.
Gdy podszedł do piedestału, na chwilę przy nim przystanął,
spoglądając na każdy skrawek przedmiotu. Używał odpowiednich zaklęć, sprawdzał,
czy wszystko jest w porządku, ale nic nie wskazywało na pułapkę.
Wzruszył ramionami i podniósł szklane wieko, po czym objął dłońmi
koronę, na której był przyczepiony grantowy klejnot. Będąc zawiedziony tak
łatwym zadaniem, zaczął podnosić przedmiot, lecz nagle jakieś dłonie wyłoniły
się z wnętrza poduszki i pochwyciły go za nadgarstki.
Piszcząc jak dziewczyna, natychmiast próbował uciec, lecz uścisk
był zbyt silny.
Dosłownie po kilku sekundach ukazała się cała sylwetka napastnika,
inspektora Tokori.
– Co? – pomyślał Kaito,
gdy nagle w całym pomieszczeniu rozbłysły światła reflektorów.
To była pułapka.
Widząc idącego w jego stronę chłopaka, którego opisała mu
Anadeath, czuł, że to musi być jego sprawka. Jednak teraz nie chciał się
zastanawiać nad tożsamością dziwnego dzieciaka, a nad ucieczką, której tak
mocno potrzebował.
ANADEATH
Może i nie przejmowałaby się długą nieobecnością Kaito, jednak
dziwna cisza niepokoiła ją. Do tej pory jego akcje były dość huczne, więc taki
brak zainteresowania ze strony policji był nader podejrzany.
Czując w kościach, że coś jest nie tak, natychmiast dała znać Crime’owi, by pomógł
jej zejść na niższy poziom.
Niechętnie, ale dość szybko, mężczyzna zgodził się. Wskazując
najbezpieczniejszą trasę, rzekł:
– Uważaj! Sądzę, że to
pułapka.
– A nie mogłeś ostrzec również Kaito? – zapytała, wiedząc o
niechęci swojego opiekuna do nowego „przyjaciela”.
– Ktoś musi być mądrzejszy
od ciebie – mówił. – A w sprawie
doboru chłopaków, już udowodniłaś, że się nie znasz.
– A czy to moja wina, że chłopak, w którym się
podkochiwałam, jest równocześnie moim przeciwnikiem – powiedziała, zgrzytając
zębami.
Łapiąc się za wystające części konstrukcji, powoli zaczęła
schodzić na dół, wiedząc, że coś się dzieje w głównym pomieszczeniu.
– Ciekawe, co on do ciebie
czuje? – drążył dalej Crime, lewitując swobodnie obok dziewczyny.
– Zamknij się! – syknęła ostro, nie chcąc, by jej o tym
przypominał. – Na razie zaczniemy od bycia przyjaciółmi.
– Nie wiedziałem, że
przyjaźń zaczyna się pocałunku.
Gdyby tylko dziewczyna mogła go uderzyć, z największą chęcią by to
zrobiła. Jednak póki Crime był duchem, ona mogła jedynie sobie pomarzyć o
takich rzeczach.
Potrząsnęła głową, zdając sobie sprawę, że powinna się skupić
teraz na łażeniu po ścianie, aniżeli głupich docinkach swojego towarzysza.
Stawiając ostrożne kroczki coraz niżej, usłyszała niespodziewanie
pisk Kaito, który brzmiał jakby na jego twarz spadł jakiś ogromny pająk.
Anadeath westchnęła i zeskoczyła na wystający gargulec, chcąc
znaleźć się na niższym poziomie jak najszybciej.
– I lecimy po swojego
księcia z bajki – odezwał się nieproszenie czarnowłosy. – Albo księżniczkę, sądząc po krzyku. Pisku – poprawił
się złośliwie, chcąc, jak najbardziej dopiec swojej przyjaciółce.
– Zazdrosny jesteś czy jak? – Nie wytrzymała już napięcia i
wrzasnęła, mając wrażenie, że opiekun zachowuje się gorzej niż jej ojciec.
Całodobowa kontrola rodzicielska z tą różnicą, że Crime nie może zabić jej
chłopaka.
Duch wzruszył ramionami i zszedł na niższy poziom, woląc już
bardziej nie denerwować przyjaciółki.
Anadeath natychmiast pognała za nim, aż znalazła się dokładnie
przy pomieszczeniu, w którym rozgrywała się cała scena, rodem wzięta z horroru
(choć nie zaprzeczała, że również nie wyglądało to dosyć zabawnie). Kaito był
trzymany za nadgarstki przez inspektora Tokori, tajemniczy detektyw biegł w
stronę piedestału, a reszta policjantów czekała w gotowości. Idealny moment na
ratunek przez kobietę.
Spoglądając na Crime’a przekazała mu swoje myśli, po czym oboje
przygotowali się do realizacji dość prostego planu. Wystarczyło otworzyć okno i
wrzucić przez nie kulę, w której trzymali proszek łzawiący, i tak też uczynili.
Dym dość szybko rozprzestrzenił się całym pomieszczeniu, przez co
nastał szum i gwar. Wszyscy krzątali się bezsensownie, czując się, jakby kroili
cebulę. Sam Kaito wydawał się dość dotkliwie odbierać proszek, choć sam używał
go wielokrotnie. Czołgając się w stronę okna, odważnie trzymał koronę w dłoni.
Dziewczyna uśmiechała się w jego stronę, cały czas pilnując, czy
ktoś przypadkiem nie będzie próbował udaremnić ucieczki Kaito Kid’a. I nie
zawiodła się. Już po kilku sekundach dostrzegła wiernie biegnącego w kierunku
okna tajemniczego przystojniaka, który pełen determinacji gnał przed siebie,
jakby przewidział, gdzie dokładnie ucieknie jego przeciwnik. Jednak Anadeath
nie miała zamiaru dać mu łatwej wygranej, wręcz przeciwnie. Nauczka mu się
należała.
– A w zasadzie czemu nie
użył zaklęcia ochronnego? – pomyślała McHerish, nakładając dodatkową
warstwę na twarz, aby ochronić się przed dymem.
Wzruszając ramionami, podskoczyła i pognała w kierunku biegnącego
detektywa. Przygotowując się na zażartą walkę, ustawiła ciało w gotowości na
działanie. Nie znała umiejętności nowego kolegi ze szkoły, ale on także nie
mógł być pewien jej zdolności.
Wymierzyła cios i szybko uderzyła ręką prosto w brzuch
pomarańczowowłosego. Chłopak zgiął się w pasie, upadając ostro na kolana. Cała
zawartość żołądka wyskoczyła na zewnątrz, jedynie brzydząc zaskoczoną
dziewczynę, która spodziewała się jakichkolwiek umiejętności ze strony
przeciwnika. A tu nic.
Chcąc już wrócić do domu, klasnęła w obie dłonie, wiedząc, że
Kaito udało się wydostać z tego piekła i najprawdopodobniej na nią czeka.
Dziękuję tym, którzy czytają. Serdecznie zapraszam do udziału w ankiecie, w której po prostu chcę wiedzieć,ile osób mnie czyta. Ogólnie postanowiłam zrobić krótsze rozdziały, ale częściej :) Chyba tyle, wiec lecę do kościoła!!!
Rozdział zarąbisty, oczekuje na pogłębienie się relacji dwójki złodziei. Pragnę zauważyć iż ten rozdział ma błąd, a mianowicie powtarza się 2 razy. Po ostatnim zdaniu ponownie pojawia się początek rozdziału. Mam nadzieję że rozumiesz mą myśl. Życzę dużo weny oraz dobrych stopnii . PhantomPL.
OdpowiedzUsuńTak, dzięki za uwagę. Jakoś nie zauważyłam. Pewnie dwa razy nacisnęłam wklej i to przez to :)
UsuńCieszę się, że rozdział się spodobał. No.. relacje Kaito i Anadeath muszą w końcu się pogłębić, bo jakby inaczej :)
"– I lecimy po swojego księcia z bajki – odezwał się nieproszenie czarnowłosy. – Albo księżniczkę, sądząc po krzyku. Pisku – poprawił się złośliwie, chcąc, jak najbardziej dopiec swojej przyjaciółce." - już kocham tego ducha xD Mógłby zostać moim mężem, z takim poczuciem humoru!
OdpowiedzUsuńZdołałam nadrobić kilka rozdziałów i jestem w niebowzięta! Prawie jak Maryja, ale tylko prawie. Nadal siedzę przed salą od polskiego licząc, ze ktos nas wybawi z tego piekła. Mamy zastępstwo z naprawdę wredną babką. Ale nie o mojej szkole xd
OdpowiedzUsuńUroczy pocałunek naszej pary złodziejów, a wcześniej ich wielki i groźny pojedynek, gdzie napięcie rosło z każdą chwilą <3 Gdzieś wcześniej napisałaś, że to słabe opowiadanie. Nie zgodzę się, jeżeli się je przyjemnie czyta i czerpie się z tego... Znowu przyjemności xd Nie jest to może dzieło sztuki, ale nie oceniaj siebie tak srogo. Ja uwielbiam twoje opowiadania i twój styl pisania. Jesteś moją idolką! ^^
Później zobaczysz, o co mi chodziło, bo od pewnego momentu zobaczysz, że będzie słabiej. Ale cieszę się, że póki co opowiadanie się podoba! Bardzo mnie to cieszy!
Usuń