Kolejny napad, kolejne przedstawienie, kolejne problemy…
Patrząc za ściany na niezwykle zadowolonego z siebie Joshue,
czuli, że coś jest nie tak. Myśleli, czy aby nie zawrócić, jednak prawdziwy kryształ był ich jedynym ratunkiem, więc
musieli go zdobyć bez względu na wszystko. Nie wiedzieli, czego mogą się
spodziewać w muzeum, lecz liczyli, że jakimś cudem uda im się wykonać zadanie…
razem.
Kaito dał znać Anadeath, by ze swoją mocą sprawdzała poczynania
policji.
Dziewczyna kiwnęła głową i zaczęła się przyglądać każdemu
człowiekowi w niebieskim mundurze, który znajdował się na terenie budynku. Ku
jej zdziwieniu jednak nigdzie nie mogła zobaczyć Inspektora Tokori, co mocno ją
zaintrygowało. Wytężyła wzrok i jeszcze raz sprawdziła, nie chcąc później
partnerowi przyznawać się do porażki.
– Widzisz coś, Crime? – zapytała
przyjaciela, który wisiał dokładnie nad nią.
– Mogę powiedzieć, że do
ciebie zbliża się dwójka Tokorich – powiedział, wskazując jej palcem na
właściwe miejsce.
Znajdowali się przy samym suficie, dzięki czemu mogli bez żadnego
problemu przyglądać się wszystkiemu, co dzieje się wewnątrz. Jednak blondynka,
przewidując rozwój wydarzeń, nie spodziewała się, że pójdą one w takim
kierunku.
Z jednego z wejść wyłoniła
się sylwetka czarnowłosej, niskiej dziewczyny, którą bardzo dobrze znała. Trzymała w ustach fajkę, jakby udawała Sherlocka
Holmesa, kierując się stronę Joshui. Ten, wyraźnie radosny, przywitał ją,
ściskając jej dłoń. Anadeath nie wierzyła. Jeden dzień, a już ten chłopak był
zdolny do tego, by zrobić sobie z jej najlepszej przyjaciółki sojusznika…
Potwór.
Jednak nadal nie wiedziała, co się święci. I to właśnie ją
martwiło. Nie było widać żadnych oznak jakiegoś dziwnego planu, chyba że całe
przedsięwzięcie dotyczyło tego, by odkryć tożsamość Kaito Kid’a. Selena nie
znała wyjątkowo dobrze jej kolegi z klasy, ale miała świetną pamięć i jedno
spojrzenie zazwyczaj wystarczało jej, by zapamiętać drugiego człowieka.
– Niedobrze – szepnęła Anadeath.
Jej zadaniem było teraz poinformować Kaito o zaistniałej sytuacji,
lecz w zasadzie nie wiedziała, gdzie może się teraz znajdować, a nie mogła
opuścić wyznaczonego jej miejsca.
Rozejrzała się dookoła i westchnęła, rozumiejąc, że ciężko żyć z
tym chłopakiem.
Mimowolnie uśmiechnęła się i wyszeptała kilka zaklęć na wypadek,
gdyby jej ukochany miał zostać odkryty.
Wnet zgasły wszystkie światła.
Anadeath już wiedziała, że Kaito jest gotowy do realizacji planu.
Wszystko było przygotowane, więc w odpowiednim momencie musiała zareagować, by
nic nie popsuć.
Ułożyła wygodnie ciało i rzuciła spojrzeniem na Crime’a, który
wciąż ją spierał. Cieszyła się, że mogła liczyć na niego w każdej sytuacji.
Nagle światła pojawiły się z powrotem, a ona zamarła. Była święcie
przekonana, że ujrzy na środku sali Kaito Kid’a, lecz to był ktoś inny. Ubrany
w szarawy garnitur i tego samego koloru kapelusz przechadzał się swobodnie
wśród policjantów, którzy nie wiedzieli, jak mają zareagować. Jego srebrne
włosy przepięknie mieniły się wśród świateł żyrandoli, jeszcze bardziej
podkreślając efektowność tej postaci. Bez żadnych wątpliwości była to kopia jej
ukochanego złodzieja, ale co tu robił?
Musiała przeszkodzić mu w
działaniu, ale nie była w stanie.
– Kaito Kid i BlackRoses… Czekam na was tam, gdzie zawsze się
spotykacie – rzekł tajemniczy złodziej, po czym całkowicie rozpłynął się w powietrzu, pozostawiając
pozostałych w ogromnym zdziwieniu.
Anadeath natychmiastowo wstała i poprosiła Crime’a, by
przetransportował ją na dach. Była świadoma, że tamten mężczyzna nie mógł znać
ich kryjówki, więc jedynym punktem zaczepienia było najwyższej położone miejsce
w budynku.
Natychmiast się tam pojawiając, ujrzała tajemniczego chłopaka w
całej okazałości. Lekko umięśniony, dość wysoki, jak na swój wygląd, gdyż
McHerish dawała mu góra osiemnaście lat. Na oku miał zaczepione srebrne szkiełko,
które idealnie komponowało się z włosami. Jasna peleryna swobodnie zwisała,
kołysząc się delikatnie na wietrze.
– Witaj, BlackRoses, a może powinienem powiedzieć Anadeath
McHerish – rzekł, ku przerażeniu dziewczyny. Znał jej tożsamość, ale skąd? Jedyne,
co jej przychodziło do głowy, to fakt, że musiał współpracować z Sherlockiem
Holmesem.
– Jesteś z Organizacji? – zapytała dość poważnym głosem,
postanawiając nie cackać się z tym
człowiekiem.
– Pani Lucy cały czas cię chroni, więc musieliśmy podjąć kroki,
które umożliwiają nam działanie niewykraczające poza określony teren –
wyjaśnił.
Podszedł do dziewczyny i palcem przejechał po gładkiej skórze jej
policzków.
– Dlaczego go nie zabiłaś? – Jego oczy wręcz lśniły, nie
pozwalając blondynce (a w zasadzie teraz białowłosej) się od nich oderwać.
– Zabiłam Kaito Kid’a. Nie widzieliście w telewizji?
– Dobra próba, ale coś ci nie wyszło.
– Wszystko poszło zgodnie z planem – rzekła, odsuwając się od
niego. – Zyskałam poparcie Lucy i teraz mi nie przeszkodzicie w zdobyciu kryształu.
– Ona nie zawsze będzie ci pomagać – powiedział bardzo
przekonująco.
Zaśmiała się, opierając się o ścianę wejścia na dach.
– Jestem święcie przekonana, że ona wie, gdzie jest kryształ, ale nie ma prawa nam tego
powiedzieć – odparła Anadeath. – Zgaduję, że to co masz w ręce, to nie
prawdziwy klejnocik.
– Gdyby był to ten, którego szukamy – podszedł do krawędzi budynku
i spojrzał ku dołowi – już nas by tu nie było.
Myślała, że rozmowa się zakończyła, ale wciąż pragnęła poznać
odpowiedź na jedno, nurtujące ją od dawna pytanie.
– Dlaczego go szukacie? – Nie znała celu Organizacji. Zapewne
chcieli władzy, magii tego przedmiotu i możliwości przemieszczania się między
wymiarami, ale wciąż brakowało pewnego elementu układanki.
– Ponieważ ktoś pragnie tego, czego ludzie szukają od wieków… –
Przygotował się do skoku. –
Nieśmiertelności. – Rzucił się w otchłań, pozostawiając Anadeath
wątpliwościami, które ogarnęły jej sercem. Mogła szukać kryształu. Mogła go nawet zdobyć, ale jeśli przez jej poszukiwania
ktoś inni go posiądzie, to historia nie będzie miała happy end’u.
Kolejny rozdział z maratonu WoC :) Mam nadzieję, że przypadł do gustu, a jak macie jakieś uwagi itd, to piszcie śmiało!
Do czwartku :)
Co raz bardziej porąbane to się robi. Dlaczego Josh i Selena tam byli? Zwykłe dzieciaki nie powinny brać udziału w śledztwie. :-P
OdpowiedzUsuńKim był gościu z organizacji? To chyba ten sam, co szantarzował kiedyś Anadeath, prawda?
Ach, za bardzo narzekam i się czepiam. Wybacz, to chyba stres przed poniedziałkowymi lekcjami xd