Tak łatwo było zmieniać bieg wydarzeń, a tak trudno wejść na
właściwy tor, by zakończyć historię, która zdawała się zmierzać do nikąd.
Anadeath po pojawieniu się kolejnego tajemniczego osobnika
zrozumiała, że nieustannie błądzą wokół tych samych punktów opowieści, jakby
zatrzymali się w czasie. Nie pojmowała, jak trudne będzie zrobić krok do
przodu, by przełamać schematy, którymi się otoczyli. Planowanie → napad →
szkoła → planowanie…. Zaplątani w dziwnej historii wychylili się tylko odrobinę
z narzuconego im z góry planu, ale nadal pozostawali w tym samym miejscu, nie
wnosząc nic nowego do swojego życia.
Nucąc pod nosem nowy utwór swojego ulubione artysty, McHerish
przyglądała się z oddali rozmowie Joshui i Seleny, którzy, w przeciwieństwie do
innych dni, zachowywali się zupełnie inaczej. Jakby się do czegoś
przygotowywali. Szeptali, co rusz zerkali na Anadeath i Kaito, po czym
wykonywali tajemnicze telefony i tak przez cały dzień. Choć samego
złodziejaszka to nie ruszało, zbyt bardzo był przyzwyczajony do bycia w centrum
uwagi, to blondynka z lekką podejrzliwością podchodziła do niecodziennych
schadzek przyjaciółki i detektywa. Bądź co bądź znali się dopiero kilka dni, a
już zachowywali się jakby łączyło ich coś więcej niż tylko ćwiczenia klubowe.
Dopiero pod koniec zajęć, kiedy drogi Anadeath i Kaito miały się
rozejść przez ich prywatne sprawy, będąc niedaleko szatni McHerish poczuła, jak
ktoś ciągnie ją za rękę. W pierwszej chwili zareagowała instynktownie, próbując
chwycić nieznanego sprawcę i złapać go na gorącym uczynku.
Jednak natychmiast została powalona, czując mocny i solidny uścisk
osoby, który nie mogła z nikim innym pomylić.
– Selena? – zapytała zaskoczona Anadeath.
– Musimy porozmawiać – powiedziała ogólnikowo czarnowłosa,
zaczynając ją ciągnąć ku niewielkim składziku, w którym zazwyczaj był trzymany
cały sprzęt. McHerish nie oponowała. Starała się ufać przyjaciółce, choć nie
zaprzeczała, że zachowanie dziewczyny dość mocno ją zaintrygowało.
Powód samego zdarzenia poznała natychmiast, gdy ujrzała siedzących
na drewnianych krzesłach dwójkę mężczyzn – Joshuę i ojca Seleny. Taka
kombinacja mogła oznaczać tylko jedną rzecz. Spotkanie musiało być związane z
Kaito Kidem i BlackRoses.
– Dzień dobry – przywitała się Anadeath, wiedząc, że naturalność
to pierwszy stopień do sukcesu. Nigdy wcześniej nie poznała osobiście
inspektora, więc musiała zwinnie udawać zdezorientowaną.
– Witaj, jestem Alfons Tokori, Inspektor, który zajmuje się
łapaniem Kaito Kida. – Mężczyzna w średnim wieku o lekkiej łysince, delikatnie
posiwiałych włosach i poważnej, choć zarazem łagodnej, twarzy wyciągnął ku
dziewczynie silną, męską dłoń, czekając aż ta poda swoją.
Na początku wahając się, wyciągnęła rękę przed siebie, która po
chwili została pochwycona przez mężczyznę. Na jego twarzy widniał szeroki
uśmiech, który jednak przyprawiał blondynkę o strach, aniżeli uspokojenie.
– Czy coś zrobiłam? – Musiała się na początku dowiedzieć, czy już
zdołali odkryć jej sekretną tożsamość.
– Nie, ale mamy dla ciebie wiadomość, która… – zaczął Joshua, na
chwilę milcząc, jakby zastanawiał się w jakiej formie przekazać jej, chyba dość
ważną, informację. – Kaito to Kaito Kid – rzekła nagle bez ogródek.
– Że… jak… – powiedziała Anadeath, plącząc się. Jej zdziwienie
było nie do opisania. Nie próbowała nawet udawać czy próbować na nich swych
aktorskich sztuczek, gdyż rzeczywiście nie wierzyła w to, co słyszy.
Już od dawna docierało do niej, że wiele osób domyśla się
prawdziwej tożsamości Kaito, ale tak bezpośrednie oświadczenie wstrząsnęło nią
doszczętnie. Ręce jej drżały, a usta powoli otwierały się, jakby zamierzała coś
powiedzieć, lecz nie mogła.
Miała ochotę odwrócić się i uciec, nie chcąc słyszeć dalszej
konwersacji. Nie była na tyle głupia, by nie pojąć, że ci ludzie chcą od niej
coś konkretnego. Nie trudno było zauważyć, iż relacje między nią a Kaito uległy
całkowitej zmianie, więc najprawdopodobniej wszyscy znaleźli w niej ukrytą sojuszniczkę.
– Nie rozumiem… – jęknęła, przełykając ślinę.
– Chcemy byś pomogła nam go złapać! – rzekł jasno i wyraźnie
Joshua, będąc świadomym, że jakiekolwiek igraszki z dziewczyną nie są teraz
wskazane.
– Jak?! – zapytała, krzycząc.
Jasnowłosy sięgnął do kieszeni, po czym wyjął przepiękny wisiorek
w złotej obudowie, o wieńczącym go promieniującym, ogromnym diamencie, który
oślepiał swym blaskiem stojącą naprzeciw Anadeath. Tak majestatyczny kąsek był
zaiste idealną prowokacją dla słynnego złodzieja, lecz dalej nieznana była w
tym wszystkim rola blondynki, która nieustannie zastanawiała się, co chcą z nią
zrobić.
Podeszła i opuszkami palców zahaczyła o kryształ, który w dotyku
wydawał się taki zimny i ostry, jakby przeszywał ją nieznany impuls bólu, który
zaraz znikał.
Odsunęła się i spojrzała na Selenę, a następnie na jej ojca.
– A ja? – spytała w końcu, pragnąc poznać odpowiedzi.
– To trochę dziwna propozycja, ale chcemy byś odegrała główną rolę
w pewnym przedstawieniu, które upewni nas, że Kaito to Kaito Kid – oświadczył
Inspektor Tokori.
– A dokładniej? – drążyła dalej. – Chodzi o jakąś pułapkę.
– Pułapkę też – odparł Joshua – Jednak chodzi nam o to, by to było
dosłownie przedstawienie. Krótkie, mało szczegółowe, ale aktorka założy ten o
to naszyjnik – uniósł błyskotkę na wysokość jej twarzy – i pozwoli nam zająć
się Kaito. Jeśli chłopak będzie na miejscach dla widzów, a klejnot zostanie
skradziony, to będzie oznaczało jego niewinność. Jeśli go nie będzie, a klejnot
zostanie skradziony, to będziemy musieli mu się jeszcze bliżej przyjrzeć. I
ostatnia opcja. Diament pozostanie na szyi właścicielki… Będziemy mu się dalej
przyglądać! – wyjaśnił jej szczegółowo.
– Dlaczego ja? – Pragnęła śmiać się, więc z trudem powstrzymywała
usta, które powoli unosiły swe kąciki. Całe zdarzenie było dość zabawne i
nietypowe, lecz z drugiej strony martwiło ją, gdyż była świadoma, iż ci ludzie
będą chcieli poznać natychmiast jej odpowiedź.
– Selena uważa, że tylko tobie może zaufać, a na dodatek jesteś
najbliżej Kaito, więc on może zainteresować się twoją osobą – oświadczył
policjant.
– A jeśli was zdradzę? – zapytała podejrzliwie.
– To wtedy cię zapuszkujemy – odparł z uśmiechem na twarzy Joshua,
dając jej jednoznaczny sygnał, że nie żartuje.
Anadeath czuła od niego bijące zło, które z każdą sekundą coraz
mocniej pochłaniało jej przerażone serce. Wnikając coraz głębiej i głębiej,
zanurzało się w zakamarki ciała złodziejki, sprawiając, iż zdrowy rozsądek
całkowicie odchodził w zapomnienie. Zastąpiony błaganiem o ratunek, wołał
bezdźwięcznie jego jedno „zgódź się” i tak też uczyniła, wiedząc, że tylko w
tej sposób zdoła przekonać Joshuę, że jest po ich stronie.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i jesteście ciekawi, co wyniknie z dalszych poczynań naszych bohaterów. Ogólnie na tym "przedstawieniu" zakończę maraton, a później mam nadzieję gdzieś w okolicach świąt zaserwować Wam rozdziały, które skończą Tom 1 White of Crime :)
No,no, no to się porobiło. Sądzę iż Anadeath ma już jakiś dobry plan. Zrobiło się ciekawiej więc liczę na niezłe dochodzenie. Pozdrawiam i wysyłam weny,PhantomPL
OdpowiedzUsuńNo... Raczej ja z tej strony nie będę aż tak podchodziła. Nie zdradzę niczego, ale powiem, że dosłowne dochodzenie nie będzie miało tutaj miejsca.
UsuńWielkie dzięki :)
Myślę, że to nawet dobrze, że nią wstrząsnęło. Przynajmniej nie założyli, że może mieć coś z nim wspólnego, chociaż zastanawiam się dlaczego nie mogła im odmówić? Zawsze mogła powiedzieć, że nie będzie ryzykować życia dla takiej sprawy, ale z drugiej strony ciężko w takiej sytuacji wymyślić dobrą wymówkę, tak by nie zostać podejrzanym. Idę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuń