Rozdział 14 – Przygotowania

 Krążąc wokół dywanu, co rusz przeszywając wzrokiem niewinnych mężczyzn, którzy wciąż, z nieokreślonych przyczyn, zostali zmuszeni grzecznie czekać na wyjaśnienia Anadeath.
Jednak ta lekko wnerwiona – grzecznie mówiąc – z trudem trzymała nerwy na wodzy, marząc, by rozwalić wszystkie przedmioty, które znajdowały się wokół niej. Zdegustowana wydarzeniem z poprzedniego dnia nie wiedziała już, czy to jej nieustanny pech przyciąga do niej ludzi, którzy pragnął coś zrobić Kaito i ją do tego wmieszać, czy ktoś inny stoi za tym wszystkim.
Widząc przestraszone miny towarzyszy, wzięła kilka głębokich wdechów, po czym uśmiechnęła się słodko, choć ten wyglądał jak żywcem z piekła wzięty, i przystanęła na środku dywanu.
– Zostanę aktorką – zaczęła, wyjaśniając najmniej istotną kwestię.
– To cudownie – podsumował Kaito, opierając się podbródkiem o otwartą dłoń. – A coś więcej?
– Przedstawienie, w którym będę grała, ma na celu złapanie Kaito Kida, czyli Kuroby Kaito – rzekła, wyraźnie podkreślając ostatnie słowa.
Zdziwiony czarnowłosy spojrzał na nią, zastanawiając się, czy jej stwierdzenie było tylko żartem, czy prawdziwą wiadomością, choć od razu wykluczył pierwsze przypuszczenia, gdyż zaniepokojona twarz blondynki zdradzała wszystko.
– No i co z tego? – zapytał w końcu całkiem szczerze. Nigdy nie przejmował się takimi sprawami, skoro i tak była mu pisana śmierć.
Anadeath zacisnęła pięść, z trudem powstrzymując się od pozostawienia jej na twarzy złodziejaszka, który w żadnym stopniu nie rozumiał jej obaw. Jako jedyny pojmował Crime, jednak ten robił sobie z zachowania towarzyszki przedstawienie, wyrażając swoje uczucia w postaci donośnego śmiechu, który dość mocno denerwował biedną i samotną w swych przekonaniach dziewczynę. Sądząc, że jedynym sposobem na zachowanie spokoju jest myślenie o tym, iż nie obchodzi jej los Kuroby, lecz już po pierwszych sekundach takiego rozumowania, pojmowała, że nie zniesie takiego kłamstwa.
– Może pomyślisz czasami, że inni też o ciebie się martwią – rzekła cichym głosem, łapiąc się za łokieć. Zawiesiła głowę, po czym odwróciła się i wyszła ze swojego pokoju, mając cichą nadzieję, że jej zachowanie wzbudzi w czarnowłosym chociaż cień litości.
Ten jednak wzruszył ramionami i z powrotem runął na jej pościel, w żaden nie przejmując się nadchodzącymi wydarzeniami.
Sam Crime, który przyglądał się zachowaniu Kaito, po części rozumiał jego postępowanie, choć z drugiej strony uznawał, że mógłby trochę pomyśleć o tym, jak Anadeath ze wszystkim się czuje. Jednak jego rolą była jedyna obserwacja. Nie mógł wpływać na relację tej dwójki, nawet ze względu na fakt, że złodziejaszek go nie widzi. Zastanawiał się, co mogą przynieść kolejne dni, choć wolał, by były spokojnie od ostatnich.

***

Na serio?, pomyślała Anadeath, spoglądając kątem oka na Kaito, który spokojnie siedział sobie na ławce w sali gimnastycznej, podziwiając jej grę aktorską z paczką paluszków w dłoniach. Obojętny i niezwykle zimny wysyłał pojedyncze sygnały dziewczynie, starając się dodać otuchy blondynce, który siłą została zmuszona do prób przedstawienia, które miało się odbyć za kilkanaście dni.
Dreszcze przechodziły po całym jej ciele, nie dając w skupieniu śledzić kolejnych linijek tekstu, przygotowanych przez Joshuę, który nie wahał się użyć w tworzeniu scenariusza całej swojej kreatywności.
Kiedy w końcu pierwsza część się skończyła, z ulgą na sercu Anadeath zeszła ze sceny i poszła w stronę „ukochanego”, szukając po drodze dobrych argumentów, które mogłyby go zniechęcić do przychodzenia i podglądania jej podczas prób.
– Proszę! – rzekła, chyląc przed nim głowę. Wiedziała, jak idiotycznie musiała wyglądać, stojąc nad czarnowłosym i kłaniając się przed nim, lecz nie miała zbytniego wyboru.
– Dobrze ci idzie, nie będę ci przeszkadzał – oświadczył, wkładając do ust ostatniego paluszka z paczki.
Uniosła głowę, po czym spojrzała na niego wzrokiem istnie zawisłym, który zwiastował jedną rzecz – śmierć. Wściekła i zmuszona do radykalnych działań, złowieszczo syczała, mówiąc:
– Ty chyba nie wiesz, co potrafią zrobić kobiety, którym na czymś zależy.
– Wiem, bo już dokonałaś wielu rzeczy – opowiedział Kaito, wstając.
Podszedł do dziewczyny, po czym położył na jej ramieniu rękę. Poklepał ją parę razy i odszedł, wołając z oddali:
– Więcej nie przyjdę, obiecuję.

***
???

Szkolny dach, znajdujący się dokładnie naprzeciw sali gimnastycznej był idealnym miejscem do obserwacji, a także spokojnego kontemplowania na temat życia i śmierci. Choć jego samego niewiele obchodziła sprawa kryształu, to postać Anadeath McHerish napawała go natchnieniem, które natychmiast przelewał na kartki papieru, tworząc przepiękne portrety tej młodej dziewczyny. Zaintrygowany jej osobą pragnął poznać bliżej kobietę, która bądź co bądź należała do części jego życia, choć sama nie do końca wiedziała o jego istnieniu.
Po raz pierwszy mogła go spotkać na ostatniej misji. Jednak i wtedy nie było jej dane ujrzeć twarzy, prawdziwego oblicza, jego samego, które tak mocno próbował skrywać przez tą małą, narwaną istotką, która przez tak wiele lat nie wiedziała nawet o istnieniu przeznaczenia, skrywającego się tuż za jej plecami.
– Oj, moja słodka blondyneczko – szepnął, ciepłym wzrokiem otulając niewinna dziewczynkę, która z całych sił próbowała uratować Kaito Kida. Chciał być na jego miejscu. Widzieć jej miłość i oddanie, choć nie mógł.
Tylko on znał prawdę, tylko on mógł z tym brzemieniem iść przez całe życie, tylko on mógł nieść wspomnienia, które zostały wyparte z jej umysłu. Samotny, zdradzony i niechciany, a jednak mający cel w życiu, który był całym sensem jego istnienia. Jako szarość chował się wśród jasności i ciemności, lecz kolory, które opiewały wokół kryształu, nie były w żadnym stopniu wyznacznikiem tego, co skrywało się w sercu właściciela. Tak… wokół niego zbierała się głęboka czerń, którą pragnął zabrać od Anadeath. Jednak wiedział, że dzień kłamstwa i prawdy nadchodzi. Dzień, w którym to, co zostało skryte, ponownie ujrzy światło dzienne. Zabawne, a jednak takie prawdziwe.
– Czekaj na mnie, moja słodka blondyneczko, bo wkrótce kolejne części układanki przyjdą do ciebie – rzekł, muskając opuszkami palców po portrecie, który skończyć tworzyć.
Podoba się? Ja osobiście naprawdę jestem zadowolona z tych rozdziałów. A niestety zostało ich jeszcze tylko kilka ... :( 
Dziękuję, że czytacie. I mam nadzieję, że Was nie zawiodę!!!!

CONVERSATION

5 komentarze:

  1. naprawdę bardzo mi się podobają Twoje opwiadania, życzę Ci dużo weny, bo są godne uwagi Twoje blogi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Ja oczywiście będę się starała, by dalej Wam się podobały i że przeczytasz zakończenie każdego bloga, jeśli oczywiście zostaniesz do końca :)
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  2. Nic dodać, nic ująć, rewelka. Liczę że szybko ukończysz te opowiadanko i uda ci się wszystko zrobić co planujesz. Przeszyłam weny i życzę dobrych ocen,PhantomPL

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko to ja go na pewno nie ukończę, ponieważ jeszcze sporo rozdziałów zostało przed końcem, ale tak do maja planuję wszystko już opublikować :)
      Wielkie dzięki ;)

      Usuń
  3. Krótkie rozdziały są zdecydowanie lepsze. Szybko i przyjemnie się je czyta. Takie lubię :) Tę część opowiadania również świetnie się czytało i zastanawiam się, kim jest tajemnicza postać, pokazana pod koniec rozdziału. Zapewne wyjaśni się to później, więc idę dalej :D

    OdpowiedzUsuń