Ziewając, szła
niepewnym krokiem przez cały korytarz, przeklinając swoją dobroć względem
Crime’a. On sam wiedział, że dziewczyna następnego dnia musi wstać na rano do szkoły,
lecz w żadnym wypadku nie stanowiło to przeszkody, by gawędzić niemal całą noc
przy świetle księżyca, czego efektem było owe zmęczenie.
Nie zwracając
uwagi na szepty uczniów, którzy najpewniej widzieli jej popisowy numer,
cieszyła się, że nie mają na tyle odwagi, by do niej podejść i zagadać. Wolała
ciszę i spokój, więc niepotrzebny szum wokół jej osoby był całkowicie zbędny,
czego nie omieszkał się zazwyczaj robić Kaito.
„Jedynym klejnotem na tym świecie, jesteś ty”
– jego stwierdzenie z przedstawienia wciąż odbijało się echem w jej sercu. Nie
wierzyła, że był w stanie powiedzieć jej coś takiego wprost, a jednak to nie
było snem. Bała się spotkania z nim, spojrzenia mu prosto w oczy. Miała
wrażenie, że nadal nic do niej nie czuje, ale przecież nastąpił jakiś postęp,
więc nie mogła wątpić w swoje umiejętności.
– A co ty taka
zamyślona?
Wnet poczuła
delikatne uderzenie z tyłu głowy. Natychmiast rozpoznała piskliwy głos
właściciela i wściekle przeszyła wzrokiem chłopaka, który przechodził obok
niej. Uśmiechnięty i zarazem niebezpiecznie radosny stanął przed nią, nie dając
po sobie poznać, że coś go gryzie. Anadeath nie trudno było ujrzeć tajemniczy
cień, który krył się za jej ukochanym. Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że
coś go gryzie, jednak nie mogła mieszać się w jego sprawy. I tak nic by nie
uzyskała, a stwarzanie pozorów było idealną przykrywką do szukania odpowiedzi.
– Muszę akurat
tobie mówić w czym rzecz? – zapytała, oddając od razu cios.
Choć Kaito był
dość zwinnym dzieciakiem, wiedział, iż uniknięcie uderzenia przez kobietę nie
jest zbyt dobrym pomysłem, dlatego zgodził się na delikatny ból, będąc pewnym,
iż McHerish zbytnio go nie uszkodzi.
– Widzę, że
coś cię gryzie! – drążyła uparcie. Nie zamierzała odpuścić osobie, z której
łączyło ją wspólne przeznaczenie. Mógł to być tylko bzdet, o który się teraz
wykłóca, lecz szósty zmysł podpowiadał jej, że coś święci.
– Człowiek nie
może wstać z lewej nogi, czy co?
Wzruszył
ramionami i pognał przed siebie, wyraźnie uciekając od naburmuszonej
nastolatki, która natychmiast ruszyła w te pędy za nim, równo goniąc go przez
całą długość korytarza. Krzycząc za nim najróżniejsze przekleństwa, zwracała
uwagę nie tylko innych uczniów, ale również nauczycieli, który starali się
traktować wybryki dwójki z niemałym dystansem. Choć sam Kaito wyraźnie odczuwał
dotkliwe przezwiska skierowane na jego osobę.
– Co ta
dziewczyna się tak uparła? – pomyślał, skręcając w kierunku klasy, w której
drogi ucieczki się kończyły. Wierzył, iż będzie to także koniec wrednych
zachowań Anadeath, choć sądząc po jej twarzy, iście z piekła wziętej, mógł
jedynie wznosić modlitwy o ratunek.
Gdy w progu
sali stanęła zasapana McHerish, spojrzała złowrogo na swojego ukochanego, sprawiając,
iż wszyscy zebrani rozsunęli się na boki, dając „kochankom” trochę swobody.
– Przepraszam!
– pisnął błagalnie, wystawiając przed siebie dłonie w geście modlitwy.
– Myślisz, że
to wystarczy?
Uczniowie w
ogromnym zdziwieniu przyglądali się poczynaniom dwójki, którzy jeszcze nie tak
dawno wydawali się być zupełnie obcymi sobie ludźmi. Teraz, spędzając ze sobą
tak wiele czasu, coraz bardziej przypominali starych, dobrych przyjaciół.
– Przepraszam
bardzo! – krzyknął jeszcze Kaito, wprawiając tym samym Anadeath w zakłopotanie.
Odkrywając, że
reszta klasy przygląda im się w zdumieniu, odchrząknęła, stwierdzając, że
jednak warto wybaczyć chłopakowi jego złe uczynki. Delikatnie zarumieniła się,
a następnie podeszła do przyjaciela i odparła:
– Nic się nie
stało.
Zaskoczony
Kuroba odsunął się od dziewczyny parę dobrych kroków, wierząc, iż w jej
niespodziewanej reakcji kryje się jakiś podstęp. Wątpliwie usiadł na swoim
stałym miejscu i zaczął oczekiwać przybycia nauczyciela, który jako jedyny mógł
potwierdzić, że w końcu jest bezpieczny. I ku jego zdziwieniu nastąpiło to aż
za szybko.
***
Kopniak,
uderzenie prawą pięścią, lewą, a na końcu obrót i ostateczny cios nogą. Biedny
worek treningowy nie miał szans z miażdżącą siłą przeciwnika, jakim była
Selena. Uzdolniona, piękna kobieta w potyczce z każdym przeciwnikiem wychodziła
z niej zwycięsko, nie dając ofierze szansy na rewanż.
I choć jej
dzisiejsza walka była jedynie ćwiczeniami, to reszta klubu sportowego trzymała
się w ciszy z daleka od swojej trenerki i przyjaciółki. Martwiąc się, że
natrafili na zły dzień kobiety, ze strachem w oczach patrzyli na kolejne
tortury, których nie wahała się zastosować na niewinnym przeciwniku. Sam
Joshua, który zazwyczaj nie wahał się podejść bliżej swojej mistrzyni, dzisiaj
postanowił wziąć przykład z kolegów i dać Selenie trochę przestrzeni osobistej.
– Co tu się
dzieje?
Oczy
wszystkich zebranych skierowały się w stronę wejścia, w którym stali Kaito i
Anadeath gotowi do opuszczenia szkoły.
Wściekła
Tokori wzięła głęboki wdech, po czym przetarła spocone czoło ręką i podeszła do
przyjaciółki, szeroko uśmiechając się.
– Przytyłam
parę kilo, więc muszę je teraz zrzucić – rzekła obojętnie Selena, powodując u
klubowiczów nie lada zdziwienie.
– A co?
Wybierasz się na randkę? – zapytała złośliwie Anadeath.
– Nie inaczej.
Tokori kiwnęła
kilka rady głową, po czym posłała uśmiech pełen dumy przyjaciółce, która wciąż
nie potrafiła uwierzyć w jej słowa.
– Ale że z
kim? – ciągnęła dalej McHerish.
– Oczywiście,
że z Joshua! – wykrzyknęła.
Młody detektyw
wyszedł z ukrycia, czując na sobie wzrok wszystkich zebranych (czemu się nie
dziwił). Podrapał się po głowie i podszedł do stojących przyjaciół, łapiąc
następnie Selenę za ramiona.
– A dlaczego
ja dopiero o tym się teraz dowiaduję? – zapytał głośno, pierwszy raz słysząc,
że ma takie plany na najbliższe dni.
– A masz coś
przeciwko temu? – Podniosła dłoń i ścisnęła nią nadgarstek chłopaka na tyle
mocno, że ten wyrwał się jej i uciekł na bezpieczną odległość.
– Jesteś
niesamowita – skomentowała Anadeath, mając dziwne przeczucia, że na tym szalony
plan Seleny się nie kończy.
– Wiem i
dlatego ty i Kaito pójdziecie z nami! – odparła, równocześnie ogłaszając, że
wszystko już zatwierdzone bez zgody jakiegokolwiek członka eskapady.
Skończyłam już pisać rozdziały do pierwszego tomu, ale nie jest z nich w pełni zadowolona. Mam wrażenie, że robię wszystko na odwal, choć niby bardzo się staram, tylko jakoś tak weny chyba na to nie mam. Ostatni tom będę pisałam powoli, pewnie w marcu go zacznę publikować, więc póki co łapcie ostatnie rozdziały tego tomu. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę!
powiem krótko: będzie się i działo i będzie ciekawie. Powodzenia
OdpowiedzUsuńpowiem krótko: będzie się i działo i będzie ciekawie. Powodzenia
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię za tą koncówke rozdziału.Coraz bardziej zaczynam lubić Selene choć i tak u mnie na pierwszym miejscu jest Ana ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Sama uwielbiam Anadeath, dlatego na okrągło boję się, że popsuję tę postać ...
UsuńDziękuję za komentarz!