Rozdział 24 - Uwzięziona

 „Znasz smak naszej zabawy, ale nie wiesz, do czego tak naprawdę jesteśmy zdolni.
Śmierć się zbliża, Droga Anadeath, ale najpierw musisz cierpieć.
Twe serce będzie krwawić, aż wypełni się po brzegi nienawiścią do mnie.
Uwierz we mnie, bo będę sprawiał Ci ból do momentu, w którym spełni się moje marzenie, a Twój żywot się zakończy
Sherlock Holmes

Życie ludzkie jest kruche, a świat jest bezlitosny. Jedna tragedia goni za drugą. Łzy przeplatają się z krwią. Czyste niebo spowijają ciemne, deszczowe chmury. Śmierć goni za śmiercią, a czas radości znika w otchłani ciemności i nienawiści.
Śmierć osoby, której się nawet nie znało, była dopiero początkiem nieszczęść zapowiedzianych przez przeciwnika. List zostawiony w pustym domu Anadeath miał być tylko ostrzeżeniem, że Organizacja nie cofnie się przed niczym, by tylko osiągnąć swój cel. Jednak nie byli ludźmi poprzestającymi tylko na słowach. Ich czyny świadczyły o nich samych, a porwanie ojca Anadeath było wydarzeniem, które przelało czarę goryczy. Załamana dziewczyna, czując, iż cały świat zawalił się przed nią, przestała uważać, że walka ma jakikolwiek sens.
Po okrutnej bitwie pragnęła jedynie wrócić do domu. Wtulić się w pierś ojca i wypłakać się za wszystkie czasy, a jednak nawet to nie było jej dane. Pozostawiona wiadomość dała dziewczynie do myślenia. Ona nigdy nie była osobą, którą interesowali się przeciwnicy. Organizacja pragnęła zadać jej ból, dotykający bezpośrednio jej bliskich, a mających dopiero skutki u niej samej. Nie wiedziała, co takiego uczyniła, by tak cierpieć, ale była świadoma jednego – musi zakończyć poszukiwania kryształu.

* dwa miesiące później *
Delikatny śnieg prószył na ulicach miasta, zaraz zamieniając się w wodnistą maź, która spływała po drogach, aż do samej kanalizacji. Większość przechodni pędziła wprost na przystanki autobusowe czy prosto do domu, by uciec przed pogodą, która zmieniła się niespodziewanie w ciągu godziny.
Jedna tylko dziewczyna szła spokojnie po chodniku, trzymając w dłoni parasolkę w biedronki. Wyraźnie nie przejmując się pogodą, nie śpieszyła się, choć dało się wyczuć napiętą atmosferę, która ją otaczała. Zmartwiona kroczyła w stronę muzeum, w którym według najnowszych doniesień policji miał się odbyć kolejny napad Kaito Kida.
Wokół miejsca zbrodni zdążyły się już zebrać oczekujące tłumy gapiów, a także cały szwadron policji gotowy na kolejne przedstawienie rzezimieszka. Sama kobieta wyraźnie próbowała przedostać się do samego epicentrum akcji, niosąc pod pachą mocno zawinięty pakunek.
– Nudno – szepnęła, przepychając się przez tłum fanów i fanek Kaito Kida. Nie ukrywała, że miała serdecznie dość piszczących dziewczyn, które nie zdawały sobie sprawy z tego, kim tak naprawdę jest zbrodniarz. Uważały go za atrakcję wieczoru, a nie za przestępcę, który okradał największe korporacje z ich drogocennych klejnotów.
Dziewczyna prychnęła, zdając sobie sprawę, że niewiele obchodzi ją zachowanie gapiów. Pamiętała nadal, że misja była jej jedynym celem. Choć nie ukrywała, że bez całej tej błazenady plan mógłby się okazać łatwiejszy do zorganizowania.
– Selene! – usłyszała wołanie z daleka. Rozejrzała się wokoło i dopiero po kilku minutach dostrzegła w oddali swojego ojca i Joshuę, który machał w jej kierunku. Szczęśliwa, że w końcu odnalazła wspólników, podeszła do nich i cisnęła na stół z planem budynku paczkę, którą niosła przez całą drogę.
– Co to jest? – zapytał zaintrygowany Inspektor Tokori.
– Bomba, tato, bomba – rzekła żartobliwie. – A po prawdzie, to nie mam bladego pojęcia. Wiem tylko, że jest zaadresowana do Anadeath.
– Twojej przyjaciółki, która zaginęła po akcji w centrum handlowym? – Wyraźnie zaintrygowany ojciec dziewczyny spojrzał na pakunek, potrząsając nim, jednak próby zrozumienia, co znajduje się wewnątrz nie przyniosły żadnego skutku. – Zatrzymaj ją, aż się nie odnajdzie.
– JEŚLI – poprawiła mężczyznę – się odnajdzie.
– Bądź dobrej myśli – pocieszył ją Jushua, który także wierzył, że wkrótce znajdą ślad McHerish. – Teraz skupmy się na złapaniu tego przestępcy.
– I tak go nie złapiemy, dobrze o tym wiecie! – krzyknęła Selena, nie potrafiąc wytrzymać napięcia. Od zawsze wiedziała, że nigdy nie uda się im złapać Kaito Kida. Był to nieuchwytny złodziej, który za każdym razem potrafił znaleźć wyjście nawet z najgorszej sytuacji. Tak było od początku i to się nigdy nie zmieni.  Jednak nie chciała mówić tego na głos.
Selena zaśmiała się i podeszła do policjantów, który pilnowali klejnotu, znajdującego się w szklanej pokrywie, przykrytej od zewnątrz atłasowym materiałem o kolorze dojrzałych wiśni. Myśląc nad tym, jaki tym razem plan przyszedł Kaito Kidowi na myśl, w pewnym momencie spostrzegła, że jeden z mężczyzn, którzy znajdowali się w tłumie gapiów, właśnie odszedł. Podejrzewała, że było to jego pierwsze spotkanie z rzezimieszkiem i po prostu znudziło go czekanie.
Odwróciła się i powróciła do wspólników, którzy nadal rozmawiali nad poszczególnymi etapami pułapki zastawionej na złodzieja. Przysłuchiwała im się z niecierpliwością, ale w pewnym momencie odkryła, że nadal nie potrafi w spokoju uczestniczyć w misji. Najpierw wydarzenia z centrum handlowego, porwanie ojca Anadeath, a później zniknięcie samej dziewczyny. Było to dla niej za wiele. Obwiniała się, że gdyby tamtego dnia nie puściła jej samej, mogłaby ochronić przyjaciółkę, ale musiała zaufać słowom McHerish i tym skazać ją na taki los.
Leżąca paczka, która została wysłana pod dawny adres dziewczyny, była wystarczającym dowodem na to, że Anadeath jeszcze żyła. Gdyby wiedziała, że może otworzyć pakunek i zobaczyć jego wnętrze. Nawet jeśli miała to być kończyna jej drogiej przyjaciółki, chciałaby po prostu wiedzieć.
– Koniec – syknęła, podchodząc do stołu, na którym położyła pakunek. Wściekła wzięła go w dłonie i rozdarła zewnętrzną warstwę, dochodząc do prostokątnego przedmiotu owiniętego w folię bąbelkową. Z jednej strony była spokojna, że jej obawy się nie sprawdziły, lecz z drugiej nie było to raczej coś, co mogłoby przybliżyć ją do przyjaciółki.
Nie chcąc dalej żyć w niepewności, odwinęła folię. Wtedy jej oczom ukazał się stary, lekko podniszczony notatnik o kolorze zgniłych jabłek. Palcem przejechała po okładce, czując na opuszkach delikatny, matowy materiał. Ciekawa, czym jest, przewróciła na stronę tytułową i zamarła.
– KAITO KID!!! – rozległ się wrzask Inspektora Tokori. – Tym razem cię złapię!!! – zadeklarował, informując tym samym, że właśnie wybiła godzina zapowiedziana przez złodzieja.
Selena odłożyła książkę na stół i spojrzała w stronę miejsca, w którym powinien się pojawić Kaito Kid, lecz nic się nie wydarzyło. Wbiła wzrok w jezdnię i zaczęła myśleć. Od początku miejsce i czas były nietypowe jak na tego człowieka. Może w planie było coś, co pominęli.
 – A jeśli… – zaczęła, lecz zanim dokończyła, pobiegła w stronę klejnotu, rozpychając na bok stojących policjantów. Dotknęła szklanej obudowy i podniosła ją wraz z materiałem. Na poduszce, na której powinien znajdować się klejnot, leżała tylko mała karteczka z napisem „złapcie mnie”. Przerażona Selena odwróciła się i podbiegła do stołu, na którym zostawiła pakunek. Gdy dotarła na miejsce, przystanęła, łapiąc się na głowie – ktoś ukradł książkę.

Kaito
Wykorzystać swoją sławę – od początku kolejny rabunek miał się opierać jedynie na prostym schemacie. Nie potrzebował fajerwerków, a jedynie odnaleźć kryształ, zanim skończy się czas. Najłatwiej było zdobyć kolejny klejnot w ciszy, kiedy wszyscy przygotowywali się na ustaloną przez niego godzinę. Jednak Kaito nie mógł się spodziewać, że akurat tego dnia Selena przyjdzie wraz z paczką dla Anadeath. Czuł się jak małe dziecko, które po rozpakowaniu wszystkich prezentów odkryło, iż pozostał jeszcze jeden dla niego.
Nagle przystanął przy migocącej lampie i oparł się o metalowy słup. Dotarło do niego, że nawet jeśli on będzie chciał zajrzeć do książki, nie mógł być pewien, czy Anadeath uczyni to samo. Może i był naiwny, ale wciąż wierzył, że dziewczyna powróci do stanu przed wydarzeń z centrum handlowego.
– To nie to! – Wściekły cisnął ukradziony przed siebie, po czym ruszył dalej, chcąc jak najszybciej powrócić do domu.
Choć starał się ponad swoje możliwości, jego praca nie dawała żadnych efektów. Wciąż znajdował się od kryształu tak daleko, jak na samym początku. Żadnych wskazówek, żadnej pomocy, żadnych tropów… Nic. Nawet kiedy uwierzył, że Joshua i Selena przyjdą mu z pomocą, nagle okazało się, że ich pamięć została wyczyszczona i jedynie pamiętają o tym, że ktoś zamknął wszystkich w centrum handlowym. Właśnie wtedy się to wydarzyło, kiedy potrzebował wsparcia drugiej osoby… Mógł ich poprosić mimo tego, wyjawić cały sekret, ale nie potrafił stwierdzić, jak zareagują na nowe informacje. A miał dziwne wrażenie, że wizja wrzucenia za kratki była najbardziej zbliżona do rzeczywistości.
– Mam nadzieję, że Crime dobrze się nią zaopiekował – szepnął Kaito.
Kiedy doszedł pod jednoosobowy dom rodzinny, znajdujący się wschodniej dzielnicy miasta, przystanął na moment, doprowadzając się do ładu. Malując na twarzy uśmiech, wziął głęboki oddech, wierząc, że i tym razem mu się uda.
Uznając, że jest gotowy, ruszył przed siebie. Stanął dopiero przy drzwiach, by wyjął klucz z kieszeni. Wyraźnie podenerwowany z trudem przekręcił go. Nie mogąc jednak wiecznie być tchórzem, pewnym krokiem wszedł do własnego domu, zauważając, że w kuchni pali się światło. Podejrzewając, co się mogło stał, ruszył do pomieszczenia, mijając po drodze rozbite lustro.
– Cześć – powiedział radosnym głosem, wchodząc do pokoju.
Buszująca w lodówce postać wzdrygnęła się, słysząc za sobą głos, po czym niepewnie zamknęła drzwiczki i odwróciła się. Przybliżyła się do chłopaka i położyła zimną, bladą dłoń na jego ciepłym policzku. Jej czerwone włosy wysunęły się z zebranego koku i opadły bezwładnie na ramiona w momencie, gdy posłała Kaito ciepły, choć wymuszony, uśmiech.
– Witaj w domu – odparła dziewczyna.
– Przykro mi. – Wziął głęboki wdech. – Ale i tym razem mi się nie udało, Anadeath.
Jestem naprawdę dumna z tego rozdziału. Dobrze mi wyszedł (o dziwo). Kolejne rozdziały będą się tak pojawiać mniej więcej co tydzień, więc życzę miłego czytania ;)
To tylko jedna gwiazdka czy komentarz, więc pokaż, że tu jesteś, Drogi Czytelniku!
Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania ;)

CONVERSATION

2 komentarze:

  1. zrobiło się ciekawie. Liczę na więcej takich dobrych rozdziałów. Weny i bezpieczeństwa życzy PhantomPL.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i mam nadzieję, że nie zawiodę! ;)

      Usuń