Rozdział 26 - Wspomnienia

Wzięła głęboki wdech i rozejrzała się po kuchni, a także po salonie, w którym nadal siedział Kaito. Mogła zostać w tym miejscu, lecz pragnęła jak najszybciej udać się na wspomniany grób i spojrzeć na kolejną kartę pamiętnika.
– Nie idź – powiedział dosadnie Kaito, jakby czytał dziewczynie w myślach. – Jest późno, a jutro pojadę z tobą na cmentarz.
W myślach powtarzała sobie, że najlepszym rozwiązaniem poczekać będzie do rana, lecz serce nakazywało niezwłocznie udać się do miejsca, które wskazał jej dziennik. Jednak ostatecznie posłuchała ukochanego, rozumiejąc jego obawy. Niechętnie poszła na górę, do pokoju, który zaproponował jej Kaito i prędko wskoczyła do łóżka, chcąc przemyśleć parę spraw na spokojnie.
Spokój i cisza towarzyszyły temu domowi każdego dnia. Anadeath bała się pytać chłopaka o jego relacja z ojcem; co do matki to była pewna, że nie żyje. Jednak choć spędziła tak wiele czasu w tym miejscu, nigdy nie widziała, by ktokolwiek odwiedzał Kaito.
Pokręciła głową i ułożyła się wygodnie na poduszce, nieustannie myśląc o kolejnym dniu. Jednak chcąc czy nie, powieki opadły jej bezwładnie, a sen ogarnął zmęczonym ciałem i umysłem dziewczyny.
Następnego dnia, gdy tylko usłyszała pukanie do drzwi, wstała i pobiegła do kuchni przygotować śniadanie i kilka przekąsek na drogę. Zniecierpliwiona dobre kilka minut namawiała Kaito na szybkie zebranie się, lecz ten uznał, że spokój i cierpliwość są cenione, gdy umysł zacznie pracować na najwyższych obrotach. Nie mogła się nie zgodzić, więc tylko kiwnęła głową i w równym tempie zjedli lekki posiłek. Anadeath spakowała resztę rzeczy do torby i poszła się przebrać.
Nie minęła nawet godzina dziewiąta, kiedy oboje spotkali się przed domem. Tym razem zgodnie ruszyli w stronę przystanku autobusowego, który jechał w okolice cmentarza. Niemal idealnie zgrani z czasem, ledwo zdążyli na odjeżdżający pojazd. Nie przeszkadzała tym ów zgodność, lecz zbyt duża ilość szczęścia na rozpoczęcie dnia nie wróżyła niczego dobrego.
– Jak myślisz? Co tam znajdziemy? – zapytał niespodziewanie Kaito, gdy siedli już na wolnych miejscach w autobusie.
– Gdybym wiedziała, nie odczuwałabym teraz strachu – odparła gniewnie.
Życzeniem kobiety nie było przekładać swej złości na najbliższą jej osobę, lecz nie potrafiła powstrzymać się przez odpowiedziami, które cisnęły się na język. Lęk zasłaniał jej oczy, ukazując tylko to, co chciał pokazać. Gdzieś pod palcami czuła zarys dziennika, który jako jedyny mógł dostarczyć odpowiedzi dziewczynie. Jednak był on zarazem darem, jak i przekleństwem. Świadomość, że wszystkie nadzieje mogą się okazać jedynie mrzonką, raniły mocniej niż miecz. Nie tylko zniszczyłaby swoje marzenia, lecz także wiarę Kaito, którą w nim zasiała. Odnosiła wrażenie, że gdyby nie ona, nigdy Kuroba nie stałby się tym, kim jest teraz; troskliwym, ciepłym mężczyzną, który za wszelką cenę pragnie podołać zadaniu narzuconemu przez przeznaczenie. Kiedy go poznała, był innym człowiekiem. Zmienił się przez kontakt z nią i nie chciała, by ta zmiana została zaprzepaszczona na zawsze.
– Wysiadamy – z rozmyślań wyrwał dziewczynę głos Kaito.
Nie odpowiadając, wstała i podeszła do żółtej poręczy, której się przytrzymała. Gdy tylko autobus zatrzymał się z impetem, poczekała na otwarcie się drzwi. Wyszła dość szybko ze środka, kiedy tylko ujrzała malujący się zarys cmentarza z oddali; a przynajmniej takie było jej pierwsze wrażenie.
Miejsce pochówku zmarłych znajdowało się kilkanaście metrów od miejsca, w którym się zatrzymali, na niewielkim wzniesieniu, tuż obok kościoła z okolic wieku osiemnastego. Stary, lecz zadbany cmentarz był niewielkich rozmiarów, a ilość grobów Anadeath szacowała na sto. Większość z nagrobków wydawała równie wiekowa jak kościół, a tylko część najbliżej wejścia wyraźnie różniła się od najdalej położonych grobów.  Wewnątrz ogrodzenia stało kilka pokaźnych dębów, które zdążyły już dawno zostać przykrycie pięknym, białym puchem. Widok napawał zadumą, lecz i swego rodzaju niepokojem. Anadeath nie pojmowała, dlaczego tak blisko miasta istnienie iście opustoszałe miejsce i cmentarz, którego zdobią tak nieliczne groby.
– Idziemy? – odezwał się Kaito, niepokojąc się milczeniem towarzyszki.
– Tak – odpowiedziała Anadeath.
Ruszyła pod górkę w stronę głównej bramy, która była rozwarta na szerz. Już z tej odległości dało się dojrzeć stare, zardzewiałe pręty, które od lat błagały o odnowienie. Poruszane przez wiatr wrota skrzypiały za każdym razem w tej samej delikatnej melodii, która ku zaskoczeniu Anadeath, nie przerażała jej.
Wchodząc na teraz cmentarza, powoli zaczęła rozumieć, skąd wzięły się u niej tak niejednoznaczne uczucia. Kolejne nagrobki, charakterystyczny kościół, czy ten dźwięk wydobywany przez bramę… Gdzieś w zakątkach serca głos podpowiadał jej, że zna to miejsce. Jednak im dłużej szukała, tym mniej rozumiała ze swych wspomnień. Oddając się losowi, po kolei zaczęła przyglądać się napisom na nagrobkach, aż znalazła bezimienny z najnowszą data. Przyklęknęła i odgarnęła ręką zalegający śnieg.
– Nadal nie pojmuję, dlaczego cię osłonił – powiedział Kaito.
– Znał mnie, a ja jego nie – odpowiedziała krótko, lecz zrozumiale, Anadeath. – Dziękuję, że przyjechałeś tu ze mną – szepnęła.
– Nie musisz mi za nic dziękować.  – Przykucnął obok dziewczyny. – Czego się nie robi dla przyjaciół.
Spojrzała na chłopaka pełna nienawiści, zastanawiając się, czy z namysłem dobrał odpowiednie słowa. Choć w pierwszej chwili można było dostrzec pełnię powagi u młodzieńca, zaraz wybuchnął śmiechem, nie mogąc utrzymać emocji na wodzy.
– Bardzo zabawce. – Zaśmiała się ironicznie.  – Ja też cię kocham.
Szturchnęła chłopaka w ramię, czując, że w końcu powróciła stara, dobra Anadeath. Za długo trwał letarg. Zima nadeszła, a wraz z nią nieuchronne zmiany. Wiedziała, że nadszedł czas, w którym będzie musiała wszystko zmienić. I choć nadal bała się konsekwencji swoich działań, przeczuwała, iż bierne przyglądanie się nie da jej odpowiedzi.
– Czekasz, aż ci odpowiem? Pani niepodpisany list – dodał wyraźnie tytuł, jaki nadał dziewczynie.
– Kiedy zakończymy zabawę z kryształem, ożenisz się ze mną – oświadczyła, a następnie szybko wstała, idąc oglądać resztę nagrobków.
– Wiesz, że to chłopak powinien się oświadczyć? –  spytał Kaito.
– Nie mam nic przeciwko żebyś to uczynił! – krzyknęła.
Nie przejmowała się słowami, które szczerze przeszły dziewczynie przez gardło. Wręcz przeciwnie. Duma i samouwielbienie sprawiały, iż nie mogła pozbyć się radości, która nią ogarnęła. Szła niebezpiecznie między nagrobkami, co rusz odwracając się ku Kaito, który nie wciąż nie był pewien, czy słowa dziewczyny są tylko żartem. Nagle zatrzymała się. Czuła w dłoni nietypowe mrowienie, które z czasem zaczęło się nasilać. Potrząsnęła dłonią, lecz nic się nie zmieniło. Miała wrażenie, jakby równocześnie tysiące igieł zahaczało o jej skórę, delikatnie ją naruszając.
Zachwiała się, potykając o wystający kamień. Chcąc zachować równowagę, machała na oślep rękoma, aż się zatrzymała. Jednak z jej torby wypadł dziennik, otwierając się dokładnie na samym jego środku. Zaskoczona tym fenomenem przykucnęła, biorąc w ręce książkę. Zamknęła ją i otarła ze śniegu, przypominając sobie w jakim celu przybyła na cmentarz. Mogła mieć jedynie pretensje do siebie, lecz gdzieś pod nosem przeklinała Kaito, że nie przypomniał jej o tak istotnym szczególe.
Nie czekając dłużej w niepewności, przewróciła kolejne kartki, aż dotarła do strony, na której ostatnio zakończyła. Na pierwszy rzut oka niczym się nie różniła od dnia poprzedniego, lecz gdy uważniej się przyjrzała, zauważyła, że poniżej wpisu tajemniczego chłopaka widnieje jeszcze jeden napis.
– „Naprawdę wierzysz, że to są same przypadki?” – przeczytała na głos Anadeath.
Spodziewała się większej części odsłoniętej karty, ale nie mogła narzekać, gdyż przynajmniej potwierdziła teorię pojawiających się wpisów. Nie potrafiła orzec, gdzie dokładnie, czy w jakich sytuacjach ponownie kolejny rąbek tajemnicy uchyli się przed nią, lecz liczyła, że szybko nastąpi ów sytuacja.
– Chyba wiem, o co chodzi… – rzekł niepewnie Kaito.
– Nie rozumiem.
Kuroba wstał, po czym podszedł do jednego z nagrobków, przy którym stała Anadeath. Przyklęknął, po cichu zaczynając wygłaszać modlitwę. Nie rozumiała jego słów, lecz gdy spojrzała na wygrawerowane imię i nazwisko osoby, która była pochowana w tym miejscu, zamarła. Wypowiedziała kilka niezrozumiałych słów, które bardziej przypominały skomlenie zwierzęcia, lecz zaraz dotarło do dziewczyny, iż nie jestem w stanie normalnie rozmawiać.
Przysiadła na jednym z grobów i przyciągnęła do piersi kolana, chowając w pustej przestrzeni głowę. Bała się choćby pisnąć słowem, lecz w głębi serca pragnęła zachować się jak dojrzała kobieta, która powinna poradzić sobie z ów problemem. Lecz nie tym razem, nie w takiej chwili.
– Mówiłem – zaczął wątpliwie Kaito – ojciec był dla mnie wzorem do naśladowania. Kiedy umarł, jego nauki były wszystkim, co mi pozostawił. Zostałem oddany do opieki do jakiejś ciotki, ale nie chciała wychowywać obcego dziecka, więc pozostawili mnie w dawnym domu, a sami udali, że się mną opiekują. Trochę pomogła mi się z tym uporać Lucy.
– Ale…
– Czas tu nie gra roli – przerwał nastolatce, jakby czytał w jej myślach. – Nasz jeden świat składa się z milionów, miliardów planet, lecz gdyby na tym się kończył byłoby nudno. – Zaśmiał się. – Lucy opowiadała mi, że codziennie człowiek dokonuje wyborów. Te, które mogą zmienić nasze życie, tworzą alternatywne wymiary, gdzie jesteśmy innymi ludźmi. Gdzieś tam wysoko – spojrzał w stronę nieba – jest inny Kaito, jest inna Anadeath, ale… – uderzył dłonią o nagrobek – to kłamstwo. Większość populacji ma swój odpowiednik w innych wymiarze, lecz nasza dwójka jako jedna z niewielu istnieje poza tym systemem i istniejemy tylko w naszym. Lucy porównała to do fabryki cukierków. Jest tysiące opakowań i w każdym są takie same cukierki, lecz w każdym opakowaniu także znajdą się takie, które będą się różnić od innych. I my, nasz świat, jest taki. Nie ma innego Kaito, nie ma innej Anadeath, bo nasze przeznaczenie dotyczy tylko naszego wymiaru. Tylko u nas są jakieś kryształy i dlatego jesteśmy z góry skazani tylko na jedną historię.
Słuchała go w pełnym skupieniu, analizując kolejne informacje, które chłopak jej przekazywał. Rozumiała sens jego słów, lecz trudniej jej było zaakceptować prawdę. Jeśli miał rację, a tak było, ich historia zakończy się w momencie, gdy przegrają bądź wygrają. Nie będzie innego wymiaru, nie będzie alternatywnej historii, tylko ich. Jakże bogowie są zabawni, pomyślała, zastanawiając się, co kierowało stwórcami, gdy stworzyli ów porządek. Gdy przypieczętowali los niektórych ludzi, najpewniej ku swojej wygodzie.
– Dlaczego mi to mówisz? – zapytała w końcu zaintrygowana.
– Jeśli skręcisz w lewo, istnieje jeden wymiar, gdy skręcisz prawo, istnieje drugi, lecz dla nas to nie ma znaczenia. Prawo, lewo, tył, przód… Z tym wyborem będziemy żyć i nikt więcej nie doświadczy innej opowieści. Dlatego gdy my zginiemy, zniknie całkowicie nasze istnienie – wyjaśnił Kaito. – Jest to okrutne, ale nie tylko nas dotyczy ta reguła. Lucy opowiadała, że tak zwana Wiedźma Wymiarów, kobieta potrafiąca wędrować między wymiarami, przepowiedziała przyjście przynajmniej miliona istot, takich jak my. Wcześniej sądziłem, że nie ma sensu walczyć, ale teraz uważam, iż nie chcę skazać swojego istnienia na porażkę.  A ty?
Kolejny argument przemawiający za walką, kolejny dowód na to, jak Kaito się zmienił… Nie mgła pozwolić, by tylko ona siedziała z założonymi rękoma, czekając na cud. Spojrzała na pamiętnik, lecz powoli zaczęła rozumieć, że tylko pułapka. Poszukiwania odpowiedzi były istotne, ale kryształ  był najważniejszy w ich życiu. Czas się kończył, a nie przybliżyli się do niego choćby o krok.

– Kaito, walczmy! – rzekła pełna determinacji dziewczyna. 

Jak mi się nie chce tworzyć tego bloga... Naprawdę. Staram się, ale strasznie ciężko mi idzie. Ale muszę skończyć! Przecież obiecałam!

CONVERSATION

6 komentarze:

  1. Rozdział mi się podobał. Co do informacji na koniec to..... może lekko przyspiesz fabułę może? Skoro masz się męczyć to spróbuj jakoś to krócej rozpisać. Ale tak czy siak historia mi się podoba. Weny oraz bezpieczeństwa i cierpliwości życzy PhantomPL.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fabuła już jest już skrócona. Na pewno na moją niechęć wpływają dwa czynniki:
      1) brak czasu na pisanie
      2) i też ilość czytelników. To jest prawda i nie chce nikogo oszukiwać.
      Oczywiście dziękuję bardzo i postaram się, by ta moja niechęć nie wpłynęła na jakoś rozdziałów ;)

      Usuń
  2. Nie, nie, nie zgadzam się! Kilka dni temu wpadłam na Twojego bloga i dziś skończyłam wszystkie rozdziały, a tu taka informacja na koniec ;c... Masz fajny styl, a notki szybko się czytało. Szczerze liczę na to, że jednak zmienisz zdanie, poczujesz wiatr w żaglach, wena wróci etc. etc. i skończysz opowiadanie! Uwielbiam fantasy/romans, do tego bardzo mi się podoba duet Ana & Kaito. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się nowa notka i mnie o niej poinformujesz :). Zapraszam również do mnie (na razie na sam prolog), skoro już się ujawniłam :P. Pozdrawiam!
    her-infinity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka informacja? Przecież napisałam, że skończę jak obiecałam! Blog na pewno doczeka zakończenia, ale powoli. Potrzeba mi czasu, a mam go ostatnio naprawdę mało, więc trzeba mi wybaczyć :)
      Notka najprawdopodobniej pojawi się za tydzień i oczywiście mogę poinformować!
      Dziękuję za komentarz i za zaproszenie. Cieszę się,że opowiadanie się spodobało ;)

      Usuń
  3. "– Kiedy zakończymy zabawę z kryształem, ożenisz się ze mną – oświadczyła, a następnie szybko wstała, idąc oglądać resztę nagrobków.
    – Wiesz, że to chłopak powinien się oświadczyć? – spytał Kaito.
    – Nie mam nic przeciwko żebyś to uczynił! – krzyknęła." -> Uwielbiam Cię za ten fragment <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten fragment przebija wszystko... Lubię tę dwójkę, szkoda że wena na to opowiadanie znikła i mimo wszystko końcówka jest słabsza :(

      Usuń