Wzięła głęboki wdech i rozejrzała się
po kuchni, a także po salonie, w którym nadal siedział Kaito. Mogła zostać w
tym miejscu, lecz pragnęła jak najszybciej udać się na wspomniany grób i
spojrzeć na kolejną kartę pamiętnika.
– Nie idź – powiedział dosadnie Kaito,
jakby czytał dziewczynie w myślach. – Jest późno, a jutro pojadę z tobą na
cmentarz.
W myślach powtarzała sobie, że
najlepszym rozwiązaniem poczekać będzie do rana, lecz serce nakazywało
niezwłocznie udać się do miejsca, które wskazał jej dziennik. Jednak
ostatecznie posłuchała ukochanego, rozumiejąc jego obawy. Niechętnie poszła na
górę, do pokoju, który zaproponował jej Kaito i prędko wskoczyła do łóżka,
chcąc przemyśleć parę spraw na spokojnie.
Spokój i cisza towarzyszyły temu domowi
każdego dnia. Anadeath bała się pytać chłopaka o jego relacja z ojcem; co do
matki to była pewna, że nie żyje. Jednak choć spędziła tak wiele czasu w tym
miejscu, nigdy nie widziała, by ktokolwiek odwiedzał Kaito.
Pokręciła głową i ułożyła się wygodnie
na poduszce, nieustannie myśląc o kolejnym dniu. Jednak chcąc czy nie, powieki
opadły jej bezwładnie, a sen ogarnął zmęczonym ciałem i umysłem dziewczyny.
Następnego dnia, gdy tylko usłyszała pukanie
do drzwi, wstała i pobiegła do kuchni przygotować śniadanie i kilka przekąsek
na drogę. Zniecierpliwiona dobre kilka minut namawiała Kaito na szybkie
zebranie się, lecz ten uznał, że spokój i cierpliwość są cenione, gdy umysł
zacznie pracować na najwyższych obrotach. Nie mogła się nie zgodzić, więc tylko
kiwnęła głową i w równym tempie zjedli lekki posiłek. Anadeath spakowała resztę
rzeczy do torby i poszła się przebrać.
Nie minęła nawet godzina dziewiąta,
kiedy oboje spotkali się przed domem. Tym razem zgodnie ruszyli w stronę
przystanku autobusowego, który jechał w okolice cmentarza. Niemal idealnie
zgrani z czasem, ledwo zdążyli na odjeżdżający pojazd. Nie przeszkadzała tym ów
zgodność, lecz zbyt duża ilość szczęścia na rozpoczęcie dnia nie wróżyła
niczego dobrego.
– Jak myślisz? Co tam znajdziemy? –
zapytał niespodziewanie Kaito, gdy siedli już na wolnych miejscach w autobusie.
– Gdybym wiedziała, nie odczuwałabym
teraz strachu – odparła gniewnie.
Życzeniem kobiety nie było przekładać
swej złości na najbliższą jej osobę, lecz nie potrafiła powstrzymać się przez
odpowiedziami, które cisnęły się na język. Lęk zasłaniał jej oczy, ukazując
tylko to, co chciał pokazać. Gdzieś pod palcami czuła zarys dziennika, który
jako jedyny mógł dostarczyć odpowiedzi dziewczynie. Jednak był on zarazem
darem, jak i przekleństwem. Świadomość, że wszystkie nadzieje mogą się okazać
jedynie mrzonką, raniły mocniej niż miecz. Nie tylko zniszczyłaby swoje
marzenia, lecz także wiarę Kaito, którą w nim zasiała. Odnosiła wrażenie, że
gdyby nie ona, nigdy Kuroba nie stałby się tym, kim jest teraz; troskliwym,
ciepłym mężczyzną, który za wszelką cenę pragnie podołać zadaniu narzuconemu
przez przeznaczenie. Kiedy go poznała, był innym człowiekiem. Zmienił się przez
kontakt z nią i nie chciała, by ta zmiana została zaprzepaszczona na zawsze.
– Wysiadamy – z rozmyślań wyrwał
dziewczynę głos Kaito.
Nie odpowiadając, wstała i podeszła do
żółtej poręczy, której się przytrzymała. Gdy tylko autobus zatrzymał się z
impetem, poczekała na otwarcie się drzwi. Wyszła dość szybko ze środka, kiedy
tylko ujrzała malujący się zarys cmentarza z oddali; a przynajmniej takie było
jej pierwsze wrażenie.
Miejsce pochówku zmarłych znajdowało
się kilkanaście metrów od miejsca, w którym się zatrzymali, na niewielkim
wzniesieniu, tuż obok kościoła z okolic wieku osiemnastego. Stary, lecz zadbany
cmentarz był niewielkich rozmiarów, a ilość grobów Anadeath szacowała na sto.
Większość z nagrobków wydawała równie wiekowa jak kościół, a tylko część
najbliżej wejścia wyraźnie różniła się od najdalej położonych grobów. Wewnątrz ogrodzenia stało kilka pokaźnych
dębów, które zdążyły już dawno zostać przykrycie pięknym, białym puchem. Widok
napawał zadumą, lecz i swego rodzaju niepokojem. Anadeath nie pojmowała,
dlaczego tak blisko miasta istnienie iście opustoszałe miejsce i cmentarz,
którego zdobią tak nieliczne groby.
– Idziemy? – odezwał się Kaito,
niepokojąc się milczeniem towarzyszki.
– Tak – odpowiedziała Anadeath.
Ruszyła pod górkę w stronę głównej
bramy, która była rozwarta na szerz. Już z tej odległości dało się dojrzeć
stare, zardzewiałe pręty, które od lat błagały o odnowienie. Poruszane przez
wiatr wrota skrzypiały za każdym razem w tej samej delikatnej melodii, która ku
zaskoczeniu Anadeath, nie przerażała jej.
Wchodząc na teraz cmentarza, powoli
zaczęła rozumieć, skąd wzięły się u niej tak niejednoznaczne uczucia. Kolejne
nagrobki, charakterystyczny kościół, czy ten dźwięk wydobywany przez bramę…
Gdzieś w zakątkach serca głos podpowiadał jej, że zna to miejsce. Jednak im
dłużej szukała, tym mniej rozumiała ze swych wspomnień. Oddając się losowi, po
kolei zaczęła przyglądać się napisom na nagrobkach, aż znalazła bezimienny z najnowszą
data. Przyklęknęła i odgarnęła ręką zalegający śnieg.
– Nadal nie pojmuję, dlaczego cię
osłonił – powiedział Kaito.
– Znał mnie, a ja jego nie –
odpowiedziała krótko, lecz zrozumiale, Anadeath. – Dziękuję, że przyjechałeś tu
ze mną – szepnęła.
– Nie musisz mi za nic dziękować. – Przykucnął obok dziewczyny. – Czego się nie
robi dla przyjaciół.
Spojrzała na chłopaka pełna nienawiści,
zastanawiając się, czy z namysłem dobrał odpowiednie słowa. Choć w pierwszej
chwili można było dostrzec pełnię powagi u młodzieńca, zaraz wybuchnął
śmiechem, nie mogąc utrzymać emocji na wodzy.
– Bardzo zabawce. – Zaśmiała się
ironicznie. – Ja też cię kocham.
Szturchnęła chłopaka w ramię, czując,
że w końcu powróciła stara, dobra Anadeath. Za długo trwał letarg. Zima nadeszła,
a wraz z nią nieuchronne zmiany. Wiedziała, że nadszedł czas, w którym będzie
musiała wszystko zmienić. I choć nadal bała się konsekwencji swoich działań,
przeczuwała, iż bierne przyglądanie się nie da jej odpowiedzi.
– Czekasz, aż ci odpowiem? Pani
niepodpisany list – dodał wyraźnie tytuł, jaki nadał dziewczynie.
– Kiedy zakończymy zabawę z kryształem, ożenisz się ze mną –
oświadczyła, a następnie szybko wstała, idąc oglądać resztę nagrobków.
– Wiesz, że to chłopak powinien się
oświadczyć? – spytał Kaito.
– Nie mam nic przeciwko żebyś to
uczynił! – krzyknęła.
Nie przejmowała się słowami, które
szczerze przeszły dziewczynie przez gardło. Wręcz przeciwnie. Duma i
samouwielbienie sprawiały, iż nie mogła pozbyć się radości, która nią ogarnęła.
Szła niebezpiecznie między nagrobkami, co rusz odwracając się ku Kaito, który
nie wciąż nie był pewien, czy słowa dziewczyny są tylko żartem. Nagle zatrzymała
się. Czuła w dłoni nietypowe mrowienie, które z czasem zaczęło się nasilać.
Potrząsnęła dłonią, lecz nic się nie zmieniło. Miała wrażenie, jakby
równocześnie tysiące igieł zahaczało o jej skórę, delikatnie ją naruszając.
Zachwiała się, potykając o wystający
kamień. Chcąc zachować równowagę, machała na oślep rękoma, aż się zatrzymała.
Jednak z jej torby wypadł dziennik, otwierając się dokładnie na samym jego
środku. Zaskoczona tym fenomenem przykucnęła, biorąc w ręce książkę. Zamknęła
ją i otarła ze śniegu, przypominając sobie w jakim celu przybyła na cmentarz. Mogła
mieć jedynie pretensje do siebie, lecz gdzieś pod nosem przeklinała Kaito, że
nie przypomniał jej o tak istotnym szczególe.
Nie czekając dłużej w niepewności,
przewróciła kolejne kartki, aż dotarła do strony, na której ostatnio
zakończyła. Na pierwszy rzut oka niczym się nie różniła od dnia poprzedniego,
lecz gdy uważniej się przyjrzała, zauważyła, że poniżej wpisu tajemniczego
chłopaka widnieje jeszcze jeden napis.
– „Naprawdę wierzysz, że to są same
przypadki?” – przeczytała na głos Anadeath.
Spodziewała się większej części
odsłoniętej karty, ale nie mogła narzekać, gdyż przynajmniej potwierdziła
teorię pojawiających się wpisów. Nie potrafiła orzec, gdzie dokładnie, czy w
jakich sytuacjach ponownie kolejny rąbek tajemnicy uchyli się przed nią, lecz
liczyła, że szybko nastąpi ów sytuacja.
– Chyba wiem, o co chodzi… – rzekł
niepewnie Kaito.
– Nie rozumiem.
Kuroba wstał, po czym podszedł do
jednego z nagrobków, przy którym stała Anadeath. Przyklęknął, po cichu zaczynając
wygłaszać modlitwę. Nie rozumiała jego słów, lecz gdy spojrzała na
wygrawerowane imię i nazwisko osoby, która była pochowana w tym miejscu,
zamarła. Wypowiedziała kilka niezrozumiałych słów, które bardziej przypominały skomlenie
zwierzęcia, lecz zaraz dotarło do dziewczyny, iż nie jestem w stanie normalnie
rozmawiać.
Przysiadła na jednym z grobów i
przyciągnęła do piersi kolana, chowając w pustej przestrzeni głowę. Bała się
choćby pisnąć słowem, lecz w głębi serca pragnęła zachować się jak dojrzała
kobieta, która powinna poradzić sobie z ów problemem. Lecz nie tym razem, nie w
takiej chwili.
– Mówiłem – zaczął wątpliwie Kaito –
ojciec był dla mnie wzorem do naśladowania. Kiedy umarł, jego nauki były
wszystkim, co mi pozostawił. Zostałem oddany do opieki do jakiejś ciotki, ale
nie chciała wychowywać obcego dziecka, więc pozostawili mnie w dawnym domu, a
sami udali, że się mną opiekują. Trochę pomogła mi się z tym uporać Lucy.
– Ale…
– Czas tu nie gra roli – przerwał
nastolatce, jakby czytał w jej myślach. – Nasz jeden świat składa się z
milionów, miliardów planet, lecz gdyby na tym się kończył byłoby nudno. –
Zaśmiał się. – Lucy opowiadała mi, że codziennie człowiek dokonuje wyborów. Te,
które mogą zmienić nasze życie, tworzą alternatywne wymiary, gdzie jesteśmy
innymi ludźmi. Gdzieś tam wysoko – spojrzał w stronę nieba – jest inny Kaito,
jest inna Anadeath, ale… – uderzył dłonią o nagrobek – to kłamstwo. Większość
populacji ma swój odpowiednik w innych wymiarze, lecz nasza dwójka jako jedna z
niewielu istnieje poza tym systemem i istniejemy tylko w naszym. Lucy porównała
to do fabryki cukierków. Jest tysiące opakowań i w każdym są takie same
cukierki, lecz w każdym opakowaniu także znajdą się takie, które będą się
różnić od innych. I my, nasz świat, jest taki. Nie ma innego Kaito, nie ma
innej Anadeath, bo nasze przeznaczenie dotyczy tylko naszego wymiaru. Tylko u
nas są jakieś kryształy i dlatego
jesteśmy z góry skazani tylko na jedną historię.
Słuchała go w pełnym skupieniu,
analizując kolejne informacje, które chłopak jej przekazywał. Rozumiała sens
jego słów, lecz trudniej jej było zaakceptować prawdę. Jeśli miał rację, a tak
było, ich historia zakończy się w momencie, gdy przegrają bądź wygrają. Nie
będzie innego wymiaru, nie będzie alternatywnej historii, tylko ich. Jakże bogowie są zabawni, pomyślała,
zastanawiając się, co kierowało stwórcami, gdy stworzyli ów porządek. Gdy
przypieczętowali los niektórych ludzi, najpewniej ku swojej wygodzie.
– Dlaczego mi to mówisz? – zapytała w
końcu zaintrygowana.
– Jeśli skręcisz w lewo, istnieje jeden
wymiar, gdy skręcisz prawo, istnieje drugi, lecz dla nas to nie ma znaczenia.
Prawo, lewo, tył, przód… Z tym wyborem będziemy żyć i nikt więcej nie doświadczy
innej opowieści. Dlatego gdy my zginiemy, zniknie całkowicie nasze istnienie –
wyjaśnił Kaito. – Jest to okrutne, ale nie tylko nas dotyczy ta reguła. Lucy
opowiadała, że tak zwana Wiedźma Wymiarów, kobieta potrafiąca wędrować między
wymiarami, przepowiedziała przyjście przynajmniej miliona istot, takich jak my.
Wcześniej sądziłem, że nie ma sensu walczyć, ale teraz uważam, iż nie chcę
skazać swojego istnienia na porażkę. A
ty?
Kolejny argument przemawiający za
walką, kolejny dowód na to, jak Kaito się zmienił… Nie mgła pozwolić, by tylko
ona siedziała z założonymi rękoma, czekając na cud. Spojrzała na pamiętnik,
lecz powoli zaczęła rozumieć, że tylko pułapka. Poszukiwania odpowiedzi były
istotne, ale kryształ był najważniejszy w ich życiu. Czas się
kończył, a nie przybliżyli się do niego choćby o krok.
– Kaito, walczmy! – rzekła pełna
determinacji dziewczyna.
Jak mi się nie chce tworzyć tego bloga... Naprawdę. Staram się, ale strasznie ciężko mi idzie. Ale muszę skończyć! Przecież obiecałam!
Rozdział mi się podobał. Co do informacji na koniec to..... może lekko przyspiesz fabułę może? Skoro masz się męczyć to spróbuj jakoś to krócej rozpisać. Ale tak czy siak historia mi się podoba. Weny oraz bezpieczeństwa i cierpliwości życzy PhantomPL.
OdpowiedzUsuńFabuła już jest już skrócona. Na pewno na moją niechęć wpływają dwa czynniki:
Usuń1) brak czasu na pisanie
2) i też ilość czytelników. To jest prawda i nie chce nikogo oszukiwać.
Oczywiście dziękuję bardzo i postaram się, by ta moja niechęć nie wpłynęła na jakoś rozdziałów ;)
Nie, nie, nie zgadzam się! Kilka dni temu wpadłam na Twojego bloga i dziś skończyłam wszystkie rozdziały, a tu taka informacja na koniec ;c... Masz fajny styl, a notki szybko się czytało. Szczerze liczę na to, że jednak zmienisz zdanie, poczujesz wiatr w żaglach, wena wróci etc. etc. i skończysz opowiadanie! Uwielbiam fantasy/romans, do tego bardzo mi się podoba duet Ana & Kaito. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się nowa notka i mnie o niej poinformujesz :). Zapraszam również do mnie (na razie na sam prolog), skoro już się ujawniłam :P. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńher-infinity.blogspot.com
Jaka informacja? Przecież napisałam, że skończę jak obiecałam! Blog na pewno doczeka zakończenia, ale powoli. Potrzeba mi czasu, a mam go ostatnio naprawdę mało, więc trzeba mi wybaczyć :)
UsuńNotka najprawdopodobniej pojawi się za tydzień i oczywiście mogę poinformować!
Dziękuję za komentarz i za zaproszenie. Cieszę się,że opowiadanie się spodobało ;)
"– Kiedy zakończymy zabawę z kryształem, ożenisz się ze mną – oświadczyła, a następnie szybko wstała, idąc oglądać resztę nagrobków.
OdpowiedzUsuń– Wiesz, że to chłopak powinien się oświadczyć? – spytał Kaito.
– Nie mam nic przeciwko żebyś to uczynił! – krzyknęła." -> Uwielbiam Cię za ten fragment <3
Ten fragment przebija wszystko... Lubię tę dwójkę, szkoda że wena na to opowiadanie znikła i mimo wszystko końcówka jest słabsza :(
Usuń